niedziela, 25 marca 2012

8 . Kiedy mnie całujesz, świat się zatrzymuje.

CASANDRA

Szliśmy już którąś godzine z kolei wąskimi uliczkami w parku nad Tower Bridge jednocześnie trzymając się za ręcę. Wiem, że to może brzmieć dziwnie, bo przecież znamy się dopiero jeden dzień, ale w tym jednym dniu z Louisem połączyła mnie ogromna więź. Nigdy nie poznałam osoby tak nabuzowanej pozytywną energią. Można powiedzieć, że wręcz zarażał wszystkich optymizmem, co nie powiem bardzo mi imponowało. Zabawny, miły, opiekuńczy, przystojny a za razem inteligentny - chłopak ideał możnaby powiedzieć. Do tego miał tak śliczne, zielone oczy, które hipnotyzowały mnie z każdą sekundą coraz bardziej. Lubiłam go jako normalnego chłopaka, a nie Lousia Tomlinsona członka zespołu One Direction. Kiedy rozmawialiśmy, tematy nam się nie kończyły, z czego bardzo się cieszę, bo nie miały miejsca te krępujące chwilę ciszy, których tak bardzo nie lubię. W mojej głowie roiło się od pytań w których szukałam odpowiedzi co do niego czuję. Zakochanie? Wydaje mi się, że to jak na razie za dużo powiedziane, bo przecież nie można stwierdzić, że się w kimś zakochało po kilku godzinach znajomości. Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie wierzę w te bajki. Zauroczenie? To też raczej nie jest trafne słowo do opisania moich uczuć. Z resztą ja sobie robię tutaj jakieś nadzieję, a może tak na prawdę on nic do mnie nie ma? Nie. To by zaprzeczało wszystkiemu co miało miejsce do tego czasu. To trzymanie się za ręcę, niewinne spojrzenia... Cholera, nie wiem co mam zrobić. Powinnam dowiedzieć się na czym aktualnie stoję, a nie robić sobię nadzieję i jeśli okaże się, że pójdzie nie tak jak to sobie wymarzyłam leżeć w łóżku zatapiając się w hektolitrach wylanych łez. To najgorsze co mogłoby mnie spotkać. Ale przecież nie zapytam go. Nie należę do tych osób, które potrafią tak po prostu ' walić z mostu ' . Kiedy mam coś komuś ważnego do powiedzenia, zawsze przed snem układam sobie jak mniej więcej miałoby to wyglądać, często myślę sklejając słowo w słowo to co miałabym powiedzieć. Na końcu i tak panikuję i uciekam wściekając się na siebie. Więc teraz nie mogę tak po prostu zapytać, czy Louis Tomlinson coś do mnie czuję. Nie, to by było kompletnie nie na miejscu.
Byliśmy już coraz bliżej kamienicy, w której mieszkam kiedy dotarło do mnie, że przecież on nie może się dowiedzieć o moim ojczymie i matce alkoholikach. Na pewno by się speszył i odwrócił ode mnie. Tak było za każdym razem, kiedy chłopak na którym mi zależało został pionformowany o mojej rozdzinie. Z resztą warunki w których mieszkam... Nie mogłabym tak po prostu zaprosić go na herbatkę. Przeraziłby się, uciekłby i tak skończyłaby się ta bajka.
- Słuchaj. Wracaj już do domu, zimno się robi. Nie chciałabym, żebyś się przeziębił czy coś w ten deseń. Do domu mam kawałek, więc sama dojdę. - rzuciłam nagle, przerywając przemyślenia.
- Ale miałem odprowadzić cię pod same drzwi. Tak robią dżentelmeni. - odparł z cwaniackim uśmiechem na twarzy Louis.
- Już samo to, że chciało ci się przejść ze mną pół miasta świadczy o tym, że jesteś dżentelmenem. - powiedziałam puszczając oczko w jego stronę.
- No okej, okej. Jak tam sobie chcesz. Nie będę się wykłócał, bo i tak na końcu wyjdzie na twoje. - syknął brunet z przekąsem. Uśmiechnęłam się delikatnie i stałam wpatrując się w czubki swoich butów.
- Dziękuję. - skwitowałam niepewnie po chwili ciszy. Zastanawiacie się pewnie za co mu dziękowałam. Otóż dziękowałam mu za to, że pozwolił mi się poznać, że mnie odprowadził, że mogłam bardzo miło spędzić z nim czas i dziękowałam mu przede wszystkim za to że był. Tak po prostu.
- Nie dziękuj tylko mnie w końcu pocałuj. - odparł Louis wpatrując się we mnie. Nogi się pode mną ugięły. Uniosłam głowę do góry z lekkim zdziwieniem. Lou coraz bardziej przybliżał swoją twarz do mojej, nasze usta dzieliły milimetry, kiedy w końcu się zetknęły. To co się wtedy wydarzyło, było odpowiedzią na wsyzstkie pytania, które kilka minut wcześniej powstały w mojej głowie. Mogłabym powiedzieć, że byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Byłam? Jestem. Po jakimś czasie oderwałam się od ust bruneta i uśmiechnęłam się nieśmiale.
- Jesteś niesamowita. - rzekł chłopak co spowodowało ogromny przypływ rumieńców na mojej twarzy. Nigdy tego nie lubiłam, to było coś strasznego, uwieżcie mi.
- Ja.. ja nie wiem co powiedzieć. - wydukałam.
- Nic już nie mów. - odparł Lou nadal wpatrując się we mnie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Te emocje, które we mnie siedziały po prostu zmniejszyły mój mózg do wielkości orzeszka. Lekko spanikowana musnęłam chłopaka w policzek i okręcając się na pięcie ruszyłam w stronę kamienicy.
- Ej! Dasz mi przynajmniej swój numer? - usłyszałam głos. Uśmiechnęłam się radośnie i wróciłam do chłopaka. Wzięłam jego telefon i wpisałam numer. Louis zrobił to samo z moim telefonem i oddał mi go posłusznie.
- Pa. - rzuciłam krótko przesyłając mu buziaka w powietrzu. Chłopak udał, że go złapał i włożył do kieszeni. Widok ten był przekomiczny, więc oczywiście nie obyło się bez wybuchu śmiechu. Czuję, że teraz będzie lepiej. Czuję, że to początek czegoś nowego.

MEGAN

Weszłam do pokoju lekko nieogarnięta, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. To co się dzisiaj stało musi pozostać między mną, a Harrym. Jeśli Zayn by się dowiedział, na pewno zrobiłoby mu się przykro. A może nie? Może tak na prawdę on nic do mnie nie czuje i jestem mu obojętna. Jeśli to prawda to byłby to ogromny cios. Nie powiem, bardzo mi na nim zależy, a przez tą całą sytuacje z Harrym wszystko jeszcze bardziej się pokomplikowało. Jestem tutaj kilka dni, a w moim życiu miało miejsce już tyle przedziwnych rzeczy. A jeśli to jest sen. Jeśli za chwilę obudzę się w moim pokoju w New Jersey i uświadomie sobie, że to wszystko tak na prawdę było tylko wymysłem mojej wyobraźni... Uszczypnęłam się, żeby roztrwonić moje wątpliowści i okazało się, że to jednak rzeczywistość. To chyba dobrze... no właśnie - chyba.
Moje przemyślenia przerwał mi dźwięk dzwonka mojego telefonu, który jak mi się wydaje wyłączyłam. A może nie? Ja już mam jednak sklerozę. Na wyświetlaczu pojawiło się imię ' Casandra ' , więc bez większego zastanowienia nadusiłam na zieloną słuchawkę.
- Pocałował mnie !!!! - wykrzyczała chyba jak najgłośniej umiała blondynka. Krzyk tak mnie zdruzgotał, że na początku nie miałam pojęcia o co chodzi, kto ją pocałował. Po kilku sekundach, doszło do mnie, że przecież Lou poszedł ją odprowadzić. Ha, wiedziałam że to się tak skończy. Mówicie mi mistrzu.
- Żartujesz ? - powiedziałam z entuzjazmem w głosie.
- Nie !!! Mówię jak najbardziej poważnie. Przecież w takich sprawach się nie żartuje. Mówię ci, to było takie romantyczne. Opowiem ci jutro, bo mam nadzieję że się spotkamy. Kurde Megan, chyba się zakochałam. - mówiła jak katarynka Cassie, kwitując na końcu. Ostatnie zdanie przez nią wypowiedziane spowodowało u mnie ogromny uśmiech na twarzy.
- Jeśli tak, to mam dla ciebie świetną wiadomość. Jutro jedziesz ze mną i z zespołem na wakację pod namiot. - wypowiedziałam cwaniackim głosem.
- Że co proszę? - spytała z niedowierzaniem.
- To co powiedziałam. - rzuciłam.
- O mamo. To super. Cholera, dopiero teraz mi mówisz? Nie zdążę się spakować. - stwierdziła ze zdenerowowaniem w głosie Casandra.
- Jedziemy pod namiot chciałabym przypomnieć. Wystarczy ci strój kąpielowy, jakieś dresy i majtki na przebranie. - mówiłam chichocząc.
- Okej, okej. Jutro po południu do was wpadnę, nie musice po mnie przyjeżdżać. A teraz wybacz, ale muszę ogarnąć jakąś dużą torbę, w którą mogłabym się spakować. - powiedziała i zakończyła połączenie telefoniczne. Westchnęłam głośno i wybuchłam śmiechem.
Usłyszałam trzaskanie drzwiami wejściowymi, więc pomyślałam, że to na pewno Louis wrócił. Trzeba iść go poinformować o jutrzejszym wyjeździe i troszkę podpytać. Zeszłam szybkim tempem na dół i zauważyłam Zayna, Liama i Nialla rozmawiającego z Lou. Harrego nie było. Pewnie leży teraz w swoim pokoju i użala się nad sobą. I to przeze mnie , ale co ja poradzę? Nie zmienię swoich uczuć. Nie da rady.
- Poinformowaliście już naszą marchweczkę o jutrzejszym wyjeździe ? - rzuciłam w stronę 4/5 zespołu.
- Czym? - powiedział pytającym głosem Lou. Czyli nie poinformowali.
- Jutro jedziemy pod namiot. - powiedziałam stanowczym głosem uśmiechając się.
- Gdzie? - zapytał z niedowierzaniem.
- No pod namiot. Czy ja mówię nie wyraźnie ? - syknęłam wzruszając ramionami. Brunet nadal lekko nieogarnięty wymienił spojrzenia ze wszystkim chłopakami, a Niall rzekł :
- Tak dokładnie to jeszcze nie wiemy gdzie. Wiesz no, ty się znasz najlepiej na położeniu geograficznym Londynu i okolic, więc pomyślałem, że będziesz miał jakiś pomysł.
- Nigdzie nie jadę. Przecież jutro mieliśmy jechać do studio! - odparł widocznie niezadowolony Tomlinson.
- Casandra też jedzie. - wtrącił się Zayn, mówiąc cwaniackim głosem.
- Wydaje mi się, że znam takie miejsce. - powiedział nagle z uśmiechem na twarzy Louis, na co wszyscy zareagowali śmiechem. - Na wschodnich obrzeżach Londynu jest taka jakby wieś. Tam nikt nie mieszka. Jeździłem tam, kiedy byłem mały z rodzicami. Jest jezioro, las, a obok dużo miejsca, żeby rozstawić namioty. - dokończył.
- Świetnie. - stwierdził Zayn klaskając w dłonie.
- Cassie będzie u nas o 15, bądźcie gotowi. - odparłam i ruszyłam schodami w stronę mojego pokoju. Przechodząc obok drzwi do pokoju Harrego coś mnie tknęło. Pomyślałam, że musimy sobie wyjaśnić tą sytuacje, nie możemy tak tego zostawić, bez dwóch zdań. Myślę, że to nie był dobry moment na tą rozmowę, ale jutro już nie będzie czasu. Podeszłam do drzwi i zapukałam delikatnie. Nie otrzymałam odpowiedzi, więc zapukałam jeszcze raz trochę mocniej.
- Nie wiem kim jesteś, ale jeśli chcesz przeżyć odejdź od drzwi . - usłyszałam zachrypnięty głos Harolda zza drzwi. Nic nie powiedziałam tylko nadusiłam klamkę i weszłam do środka. Harry leżał na łóżku ze złożonymi rękami i wpatrywał się w sufit. Usiadłam niepewnie koło niego i zaczęłam :
- Słuchaj. Moglibyśmy porozmawiać? - chłopak usiadł po turecku i wpatrywał się we mnie.
- Przepraszam cię za to co powiedziałem. Ja ... ja nie wiem co mnie poniosło. - odparł jąkając się.
- Za uczucia się nie przeprasza. - jęknęłam. - Wiesz ... ja chyba wolałabym, żeby zostało tak jak było. Żebyśmy zostali przy stosunkach koleżeńskich. Wydaje mi się, że czuję coś do kogoś innego... Przepraszam, nie chcę cię ranić. - mówiłam ledwo sklejając słowa.
- Czujesz coś do Zayna? - powiedział pytającym głosem Loczek wpatrując się w obraz który wisiał na ścianie.
- To teraz nie ma największego znaczenia. - syknęłam.
- Hmm... ok, nie będę cię naciskał. Może zaczniemy od nowa? Zapomnijmy o wszystkim i zacznijmy jeszcze raz. A więc, jestem Harry. - rzekł podając mi rękę i uśmiechając się przy tym delikatnie. Nie wiem jak on chcę o tym wszystkim zapomnieć. Przecież to na pewno będzie bardzo ciężkie, nie tylko dla niego, ale też dla mnie. Ale mimo wszystko zawsze można spróbować. Wyciągnęłam moją rękę i lekko uścisnęłam jego dłoń uśmiechając się.
- A ja jestem Megan. Miło mi cię poznać Haroldzie. - odparłam puszczając oczko w jego stronę.
- Nie mów tak na mnie. - wywarczał Loczek i walnął mnie poduszką w głowę. Nie byłam mu dłużna i zrobiłam to samo tylko ze sto razy większą siłą. Oboje zaczęliśmy się śmiać, a kiedy udało mi się już uspokoić powiedziałam :
- A tak w ogóle to ja miałam się iść pakować. - wstałam i podrapałam się po głowie jednocześnie poprawiając włosy.
- No tak. Zapomniałbym. Dobry pomysł z tymi namiotami, wreszcie odpoczniemy trochę od tych paparazzi. - odparł z wyraźnym zadowoleniem w głosie.
- Tak tak... to ja już pójdę. - stwierdziłam i opuściłam pokój uśmiechając się szeroko w stronę Hazzy. Będąc już w swoim tymczasowym pokoju odetchnęłam z ulgą, ponieważ cieszyłam się, że sprawa z Harrym tak się zakończyła.


- Cholera Louis! My jedziemy na wieś, a nie na jakiś pokaz mody! - usłyszałam głos jak mi się wydaję Nialla, który dobiegał z kuchni. Postanowiłam sprawdzić co się dzieję i zeszłam schodami nucąc sobie coś pod nosem.
- Co jest ? - rzuciłam stojąc w progu.
- Popatrz tylko! - odpowiedział blondasek wskazując palcem na ogromą walizkę Tomlinsona. Zrobiłam duże oczy i zastanawiałam się co facet mógł spakować do tak wielkiej torby.
- Wzięłem same potrzebne rzeczy. Kilka książek, suszarkę i żel do włosów, laptopa, olejki do opalania, a nawet radio! - powiedział broniąc się Louis.
- Jestem tylko ciekawy gdzie podłączysz tą suszarkę. - do kuchni wtargnął pewnym krokiem Zayn uśmiechając się od ucha do ucha.
- No fakt. O tym nie pomyślałem. - odparł Lou drapiąc się nerwowo po głowie. Nagle do kuchni wszedł Liam z jakąś dotąd nie znaną mi dziewczyną. Przypominała mi trochę tą ze zdjęcia, które stoi u niego w pokoju w pięknie przystrojonej ramce. Tak, ta burza loków - to na pewno Danielle.
- Słuchaj Megan, to jest Danielle, nie miałaś jak na razie przyjemności jej poznać. - odparł Liam przedstawiając mi swoją dziewczynę. Wyglądała ona na bardzo miłą i tak na pewno było.
- Hej, jestem Danielle. - rzuciła w moją stronę uśmiechając się szeroko.
- Jestem Megan, miło mi cię poznać. Dużo o tobie słyszałam. - powiedziałam nieśmiało.
- Ja o tobie również i jestem pełna podziwu, że odważyłaś się sama tutaj przyjechać. - syknęła nadal przyglądając się mi.
- Jakoś tak wyszło... - odpowiedziałam krótko. Konwersacje przerwał nam dzwonek do drzwi. Jest godzina punkt 15, czyli to na pewno Casandra. Lou ruszył jak petarda w stronę drzwi i nawet się nie zorientowałam kiedy zniknął. Usiadłam na blacie kuchennym obok Zayna i wzięłam mu jabłko, które trzymał aktualnie w dłoni.
- Ale ja to chciałem zjeść! - wyjęczał ze smutną minką.
- Też cię lubię Zayn. - powiedziałam z cwaniackim uśmiechem, jednocześnie konsumując gryz jabłka.
- Pst. Tylko lubisz? - wysyczał chłopak krzyżując ręcę na klatce piersiowej.
- Bardzo lubię. - odparłam i dałam mu buziaka w prawy polik. W sumie to sama nie wierze, że to zrobiłam tak bez powodu. Ale co tam.
- I to mi się podoba. - powiedział unosząc prawą brew do góry. W tym samym czasie do kuchni weszła Casandra z wielką walizką trzymająca za rękę Louisa. Harry, który stanął właśnie w progu drzwi zrobił duże oczy i powiedział :
- Ranisz mnie. - na co wszyscy oprócz Hazzy zareagowali śmiechem. - Ja mówię serio. - dokończył poważnym tonem próbując utrzymać powagę, jednak po chwili dołączył do wszystkich i sam zaczął się śmiać.
- Casandra, to jest Danielle. Moja dziewczyna. - powiedział Liam wskazując na mulatkę. - Danielle, to jest Casandra. - dokończył.
- Bardzo miło mi cię poznać. - odparła Cassie i podała dłoń Danielle. - Megan, po co ci taka duża walizka? - zapytała ze zdziwieniem Cassie.
- To nie moja walizka, tylko walizka Louisa. Z resztą wydaje mi się, że twoja jest większa. - parchnęłam z uśmiechem na ustach.
- Pasujecie do siebie. - wtrącił się Liam pijąc sok pomarańczowy z kartonika. Lou lekko się zawstydził i żeby wybrnąć z krępującej sytuacji rzucił :
- To może już jedźmy?
- Myślę, że to dobry pomysł. Nie ma sensu tu dłużej siedzieć. - odpowiedział Zayn. Zeskoczyłam z blatu w celu pójścia do swojego pokoju po walizkę, jednak ktoś mnie wyręczył i stała już ona w przed pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ ulżyło mi, że nie będę musiała jej dźwigać. Wysunęłam rączkę i pociągłam ją w stronę wyjścia. Nie wiem w jaki sposób, ale cały zespół plus dwie dziewczyny siedzieli już w czarnym Range Roverze z Louisem za kierownicą. Zayn rzucił klucze od domu w moją stronę. Zamknęłam mieszkanie i wsiadłam do samochodu, siadając koło Malika i Nialla, który konsumował właśnie żelki.

 
- Jesteśmy. - Louis wyszedł pierwszy i otworzył nam drzwi. Znajdowaliśmy się nad jakimś niewielkim laskiem. Miejsce na na namioty znajdowało się blisko niesamowicie pięknego jeziora. Zapach lasu unoszący się do okoła sprawił, że poczułam dużo nowej pozytywnej energii. Szybkim krokiem podeszłam do jeziora znajdującego się przed nami. Słońce mocno świeciło. Mimo okularów przeciwsłonecznych moje oczy były nadal delikatnie zmrużone.
- Pięknie tutaj. - powiedział Zayn, który nagle ni stąd ni z owąd pojawił się koło mnie.
- Mhm. - odpowiedziałam krótko z uśmiechem na ustach.
- Dalej chodźcie! Trzeba rozstawić te namioty! - usłyszałam nagle głos Nialla. Pociągnęłam Malika za rękę i już za chwilę staliśmy w miejcu, w który miały być rozstawiane namioty.
- A więc tak. Danielle z Liamem, Harry ze mną, Lou z Zaynem, Megan z Casandrą. - powiedział Niall wyciągając z bagażnika kilka pakunków, w których jak mi się wydaje były zapakowane namioty. Cassie szturchnęła mnie ręką i spojrzała na mnie z niesmaczoną miną. Chyba wiem o co mogło jej wtedy chodzić. Na pewno chciała być w namiocie z Louisem, masz ci los. Zachichotałam pod nosem i wyszeptałam w jej stronę:
- Nie martw się, da się załatwić. - na co ona gwałtownie się uśmiechnęła.
Bez większych problemów rozstawiliśmy namioty, a po chwili każdy już był w swoim żeby pokuładać wszystko jak należy. Co chwilę słyszałam kłótnie Harrego i Nialla z namiotu obok, ale szczerze mówiąc bawiło mnie to pnieważ te kłótnie były bardzo dziecinne. Wpadłam na pomysł, że fajnie byłoby się trochę opalić, a tutaj jest to bardzo możliwe. Zapytałam o zdanie Casandry, która stwierdziła że to świetny pomysł. Pomyślałam, że fajnie by było bliżej zapoznać się z Danielle, więc krzyknęłam:
- Danielle, idziesz się z nami opalać?
- Genialny pomysł. - usłyszałam dziewczęcy głos z drugiego namiotu.
- Mogę ja też? - powiedział cwaniackim głosem jak mi się wydaję Harry, po czym wybuchł złowieszczym śmiechem. Nic nie odpowiedziałam, tylko pyrchnęłam pod nosem. Wygoniłam z namiotu Casandrę, wyjęłam z torby czarne bikini i włożyłam je szybko na siebie, tak aby nikt nie zauważył i żeby nie wszedł niespodziewanie. Włosy upięłam w wysokiego koka. Na nos założyłam duże okulary przeciwsłoneczne i z uśmiechem na ustach opuściłam namiot. Kiedy wyszłam zauważyłam Nialla, który siedział na brzegu jeziora w kąpielówkach i robił coś. Właściwie to nie wiem co. Widziałam też Harrego w przemoczonych ciuchach latającego za Louisem i wydzierającego się w niebogłosy. Widocznie Tomlinson musiał go wrzucić do wody. Ha, dobrze mu tak. W moim polu widzenia był też Liam obściskujący się z Danielle na kocu. Piękny widok, zazdroszczę im trochę. Westchnęłam, a po chwili zobaczyłam Malika, który stał kilka metrów ode mnie z okularami na nosie i jak myślę przygądał się mi. Zayn ściągnął okulary i zmierzył mnie wzrokiem, po czym zaczął gwizdać. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę plaży. Rozłożyłam jeden z ręczników i położyłam się w stronę słońca. Za chwilę koło mnie pojawiła się Casandra. Nadal w rzeczach, co trochę mnie zdziwiło bo przecież miałyśmy się opalać.
- Wiesz... przepraszam cię, ale Louis chcę zabrać mnie na romantyczny spacer po lesie. - odparła niepewnie.
- Idź. - powiedziałam i westchnęłam. Dziewczyna dała mi buziaka, chwyciła Louisa za rękę i ruszyli w stronę pobliskiego lasku. No to zostałam sama. Danielle miała mi potowarzyszyć, ale najwidoczniej wybrała inny sposób spędzania czasu. Z resztą nie dziwie się jej. Zamknęłam oczy, włączyłam muzykę w moim iPodzie i rozkoszowałam się promieniami słonczecznymi, które padały na moje ciało.
Po krótkiej chwili poczułam, że ktoś stoi nade mną, ponieważ poczułam krople wody, które co chwilę lądowały na moim ciele. Otworzyłam oczy z wielkim trudem i nadal je mrużąc spostrzegłam Zayna. Z jego oczu wyczytałam, że ma on jakiś niecny plan. Puścił jeden z tych swoich cwaniackich uśmiechów i pochylił się jeszcze bardziej. Nie zdążyłam nic powiedzieć, dlatego że już po kilku sekundach Malik położył się na mnie cały mokry co spowodowało falę zimnych dreszczy na moim ciele. Zepchnęłam go z siebie i powiedziałam zdenerwowana:
- Co ty robisz do cholery? - ten nic nie odpowiedział tylko zaczął się śmiać. Miałam ochotę w tym momencie pacnąć mu czymś w głowę. Rozejrzałam się w około, jednak w zasięgu mojej ręki nie było niczego co by się do tego nadawało. Wpadłam nagle na zacny plan. Wstałam z miejsca, wzięłam w rękę szklankę od jakiegoś napoju, która nie wiem skąd się tam wzięła i ruszyłam w stronę jeziora. Wypełniłam ją lodowatą wodą i ruszyłam w stronę Zayna, który wylegiwał się na moim ręczniku. Kiedy stałam już nad nim uśmiechnęłam się złowieszczo po czym wylałam całą zawartość szklanki na jego głowę. Chcielibyście widzieć, jaką on miał wtedy minę. Trzecia rzecz jaką na pewno zapamiętam do końca życia. Pierwsza to małpka w zoo, która jeździła na rowerku, druga to moment kiedy jeden z plastików w mojej starej szkole oberwał z talerza spagetthi, a terzecia to właśnie mina Zayna, kiedy został oblany wodą.
- A więc tak chcesz się bawić? - odparł unosząc jedną brew do góry. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym niewiedzy, a ten złapał mnie, chwycił w ramiona i ruszył w stronę jeziora.
- Nie zrobisz tego... - wywarczałam, kiedy staliśmy już w miejscu gdzie Malik miał wody do pasa.
- Masz rację. Już to zrobiłem. - powiedział po czym wrzucił mnie do wody bez większego zawahania. Postanowiłam zrobić mu mały psikus i kiedy byłam pod wodą pociągłam go za nogę, co spowodowało to, że chłopak również upadł do wody. Wynużyłam się, przetarłam oczy i poprawiłam włosy, które były już kompletnie przemoczone. Po chwili również Malik pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Zadowolony? - wyjęczałam z założonymi rękami na klatce piersiowej.
- Jak najbardziej. - odparł i przyciągnął mnie do siebie. Objął w talii i spojrzał głęboko w oczy. Nie wiedziałam o co mu w tej chwili chodzi, jednak kiedy zaczął przybliżać swoją twarz do mojej zorientowałam się, że chce mnie pocałować. Normalnie raczej nie miałabym nic przeciwko, przecież Zayn był dla mnie ważny i zależało mi na nim, ale całą sprawę komplikował Harry, który siedział na brzegu i jak mi się wydaje przypatrywał się całej sytuacji. Musiałoby go to zaboleć, ale przecież mieliśmy o wszystkim zapomnieć. Tamtą sytuację rzucić w niepamięć, więc niech tak będzie. Kiedy nasze usta dzieliły milimetry uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go nieśmiale. Uwieżcie, to była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Czułam się jak w bajce.
Nogi się pode mną ugięły i czułam, że za chwilę wyląduje w wodzie, jednak na szczęście nie doszło do tego. Niewinny, delikatny buziak przerodził się w namiętny pocałunek. Miałam ochotę to przerwać, jednak coś mi nie pozwalało. Po kilku sekundach odepchnęłam delikatnie Zayna i szepnęłam mu na ucho.
- Złap mnie. - po czym w szybkim tempie, śmiejąc się i jednocześnie pluskając wodą wybiegłam z wody. Po kilku minutach biegania po plaży straciłam siłę i upadłam na ręcznik. Malik położył się koło mnie i delikatnie przytulił zamykając oczy. Kurde taka romantyczna sytuacja, a ten chcę iść spać. Mimo wszystko, mogłam stwierdzić, że nie żałuję tego co się stało przed kilkoma minutami. Uśmiechnęłam się pod nosem i również wtuliłam się w mulata przymykając jednocześnie oczy.


Jest godzina 22, cała ósemka siedzi ogrzewając się przy ognisku, tylko Niall lata z kijem do smażenia kiełbasek i bulwersuje się, ponieważ już 3 wpadła mu do ogniska. Cała sytuacja wyglądała przekomicznie, jednak nie miałam już siły się śmiać i tylko delikatnie się uśmiechałam. Na przeciwko mnie siedziała Casandra i Lou wtuleni w siebie i owinięci w jeden ze śpiowrów. Obok nich znaleźli miejsce Liam i Danielle, również nie darując sobie czułości. Z mojej prawej strony siedział Zayn i bawił się jednym z kosmyków moich włosów. Kilka metrów obok siedział Harry owinięty po sam czubek nosa w śpiwór i wpatrywał się w płomienie ogniska. Muszę przyznać, że zrobiło mi się go żal. Liam miał Danielle, Lou Casandre, Niall kiełbaskę, a Zayn... mnie? Harry był sam... Trzeba mu znaleźć dziewczynę. Muszę zadbać o to, żeby o mnie zapomniał. Jestem cholerną egoistką i jestem tego świadoma, ale ja chcę dobrze, na prawdę.
- Wiecie... to że was spotkałam to chyba najlepsza rzecz, która spotkała mnie w życiu. - palnęłam nagle. Zayn objął mnie ramieniem i uśmiechnął się delikatnie, tak jak inni. - Jednocześnie mogłabym być teraz we Włoszech siedząc w jednej z pizzeri , opychając się pizzą do granic możliwości , użalając się jakie to życie jest beznadziejne i zastanawiając się dlaczego to akurat mnie się zdażają same przykrości. Ale nie, los chciał inaczej. Los chciał, że siedzę tutaj z wami i cieszę się każdą chwilą spędzoną w waszym towarzystwie, przez cały czas uśmiech nie schodzi mi z twarzy. I chyba zaczęłam wierzyć w przeznaczenie... - stwierdziłam zakańczając moją wyczerpującą mowę. Wszyscy siedzieli wpatrzeni we mnie jak w obrazek, uśmiechnięci od ucha do ucha. - Powiedziałam coś nie tak? - rzuciłam lekko poddenerwowana całą sytuacją.
- Wzruszyłem się. - odparł Niall, odstawiając talerz na którym miał kiełbaskę z ogniska, którą wreszcie udało mu się usmażyć.
- Ja też. - dodał Liam udając, że płacze. Zerknęłam na Harrego, który również uśmiechał się. Ulżyło mi szczerze mówiąc.
- Grupowy miś? - powiedział Louis wstając z miejsca.
- Jestem za. - odparłam i rozłożyłam ręcę. Wszyscy podeszli do mnie i mocno przytulili.
- Dobra. Już, już! Nie mogę oddychać, hallo! - mówiłam śmiejąc się. Wyrwałam się z ich uścisku, ponieważ już na prawdę brakowało mi tchu i usiadłam spowrotem na miejscu, którym siedziałam wcześniej. Reszta zrobiła to samo.
- Mam pomysł. - syknął Niall i ruszył w stronę swojego namiotu. Po chwili wrócił ze swoją gitarą, rozsiadł się na jednym z pieńków drzew, które miało służyć za krzesło i zaczął grać. Moment później usłyszałam głos Liama, a słowa które wyśpiewał brzmiały ' I'm broken. Do you hear me? ... ' i tak dalej. Muszę się przynać, że nie znałam ich muzyki i nie wiedziałam co to za piosenka, jednak już po kilkunastu sekundach bardzo mi się spodobała. Kiedy swoją zwrotkę skończył Liam zaczął śpiewać Harry. ' When he open his arms and hold you tonight, it just won't feel right, couse I can love you more than this... ' . Śpiewając to przez cały czas wpatrywał się we mnie. Słowa tej piosenki mówiły same za siebie, jednak ja starałam się to wszystko ignorować. Mieliśmy o tym zapomnieć. Ja skupiam się teraz na Zaynie i chcę, żeby tak zostało. Przymknęłam oczy rozkoszując się dźwiękami giatry i głosami chłopców. To było coś pięknego.

Witaaaaaaaaaaam *-* wreszcie jestem. Przepraszam, że nie dodałam rozdziału w zeszłym tygodniu, ale po prostu nie miałam czasu, żeby go napisać. Za to przy pisaniu tego postarałam się i mam nadzieję, że mi coś tam wyszło. Ogólnie to dużo romantyzmu w nim, nieprawdaż? Końcówkę pisałam oglądając ' Kochaj i tańcz ' więc nie dziwcie się, że miałam ochotę na trochę czułości w relacjach między bohaterami. Następny rozdział... nie chciałabym was wprowadzać w błąd. To zależy od tego czy będę miała czas. Jeśli tak to za tydzień, jeśli nie to za dwa. Postaram się za tydzień. DZIĘKUJE ZA WYŚWIETLENIA I KOMENTARZE ! JESTEŚCIE GENIALNI <3 to tak na marginesie, bo po prostu jestem w szoku, że chce wam się czytać moje wypociny. To znaczy nie wiem, czy to czytacie, czy po prostu wchodzicie i wychodzicie z mojego bloga... Jednak jeśli ktoś to czyta to chciałabym podziękować. Oceniajcie rozdział w komentarzach. Zajmie Wam to kilka sekund, a dla mnie znaczy tak wiele. Do usłyszenia, uwielbiam Was miśki <3

niedziela, 11 marca 2012

7 . Bo przecież życie jest piękne .

Wyszłam z kamienicy w szybkim tempie i natychmiast udałam się do samochodu . Właśnie uświadomiłam sobie , że nie zapytałam Zayna o jego zdanie i sama podjęłam decyzję o tym , że dziewczyna może spędzić z nami czas . Jednak trochę już go znam i myślę , że nie będzie miał nic przeciwko , z resztą tak jak i reszta chłopaków . Podeszłam do drzwi od strony kierwocy i gestykulacją rąk pokazałam Zaynowi , żeby opuścił okno . Wykonał moje polecenie i zapytał :
- O co chodzi ? - jednak nie zdążyłam nic powiedzieć , ponieważ w tym samym momencie z kamienicy wyszła niepewnym krokiem Casandra . Rozejrzała się i zatrzymała wzrok na mnie . Jednym ruchem ręki przekazałam jej , że ma przyjść do samochodu na co ona odopowiedziała jednym , nieśmiałym uśmiechem . Myślę , że towarzystwo Zayna mogło ją delikatnie onieśmielić , ale mam nadzieję , że za chwilę to wszystko ulegnie zmianie .
- Później Ci wszystko wyjaśnie . - rzuciłam tylko w stronę Zayna , a ten patrzył na mnie nadal zdezorientowany całą sytuacją . Wsiadłam do samochodu , a zaraz po mnie zrobiła to samo blondynka .
- Hej . Czy ja na pewno nie będę wam przeszkadzać ? - powiedziała zciszonym głosem spoglądając kątem oka na Zayna .
- No pewnie , że nie . - odparł z ogromnym uśmiechem na twarzy chłopak . Nie miałam pojęcia na ile to było prawdziwe , ale ten jego przemawiający uśmiech na twarzy mówił za siebie wszystko i wtedy byłam już prawie pewna , że Zayn nie ma mi za złe , że zaprosiłam do nas dziewczynę. Samochód ruszył . Już po kilku minutach staliśmy na podjeździe ' naszego ' domu . Wysiadliśmy , a mi nagle przypomniało się , że przecież w bagażniku czeka na mnie moja kochana walizka , która w Londynie przeżyła już tak dużo przygód . Zayn wyręczył mnie i wyciągnął ją z kufra . Rozsunęłam rączkę i pociągnęłam ją w strone drzwi jednocześnie łapiąc Casandre za dłoń . Widać było , że ta jest lekko przytłoczona całą tą sytuacją jednak mam nadzieje , że kiedy pozna chłopaków zmieni nastawienie i bardziej się przed nami otworzy . Weszliśmy do domu , a w nim nikogo nie było co bardzo mnie zdziwiło . Z tego co pamiętam chłopacy nie mówili , że gdzieś wychodzą , ale w sumie to nie muszą mi się ze wszystkiego spowiadać i właściwie mogą robić teraz wszystko , w każdym zakądku świata . Zostawiłam bagaż przy schodach i postanowiłam , że sprawdzę czy może nie ma ich w ogrodzie . Pociągnęłam za sobą Cassie zmuszając ją żeby poszła ze mną . Stanęłyśmy na środku tarasu jednocześnie rozglądając się w około . Nic , nikogo nie ma , pustka . Westchnęłam cicho , bo bardzo zależało mi na tym żeby nowa koleżanka poznała członków One Direction , myślę że oni dobrze wpłynęli by na jej samopoczucie , ponieważ kiedy ja zamieszkałam z nimi moje też się ogromnie poprawiło . Można powiedzieć , że chłopcy przekazują bardzo dużo pozytywnej energii .
- Akuku!- krzyknął Niall, który ni stąd ni z owąd pojawił się przede mną. Posłałam mu pytające spojrzenie, a ten wywrócił oczami i przytrzymał mnie za rękę. W tym samym czasie Louis wziął wąż ogrodowy do ręki i wycelował nim we mnie i Casandre.
- Louis ! Przestań do cholery ! - wykrzyczałam podirytowana całą sytuacją . Chłopcy nadal śmiejąc się zakręcili kurek z wodą i odłożyli wąż . - Czy wy zawsze tak miło witacie wszystkich nowych gości ?! Ja dostałam w piłką w twarz , a Casandra stoi teraz przemoczona do suchej nitki . - dodałam . Chłopcy popatrzyli się raz na siebie , raz na mnie , potem na Casandre i znowu na mnie . Kątem oka zerknęłam na blondynke , a ta wybuchła przeraźliwym śmiechem . Wszystkie oczy zwróciły się na nią , a ta skrępowana całą sytuacją zakryła usta dłonią powstrzymując się od śmiechu.
- Gdzie Liam i Harry ? - rzuciłam nagle , żeby przerwać tą krępującą sytuacje .
- Liam , Harry ! Chodźcie tu ! - wywrzeszczał Niall . Chwilę potem widziałam już przed sobą Liama w okularach przeciwsłonecznych na nosie i kąpielówkach , oraz Harrego owiniętego w ręcznik od pasa w dół . Zaśmiałam się cicho pod nosem i powiedziałam :
- Słuchajcie , to jest Casandra , nowa koleżanka - tak dla sprostowania . Pobędzie tutaj trochę z nami , mam nadzieje że nie macie nic przeciwko . - na co chłopcy pokwiali tylko głowami . Lou z otwartą buzią stał wpatrzony w blondynkę i miałam wrażenie , że pożera ją wzrokiem .
- Louis zamknij tą buzie , bo ci mucha wleci ! - skwitowałam z chytrym uśmiechem , na co on lekko się zarumienił . - Cassie - mój głos skierował się w strone dziewczyny - to jest Harry , Louis , Liam i Niall . - przedstawiłam chłopaków wskazując na każdego palcem . - Jest jeszcze Zayn , ale jego już miałaś przyjemność poznać . - dodałam .
- Na prawdę miło mi ... Ej ! Ale czy ja was skądś nie znam ? - odparła dziewczyna drapiąc się po głowie . - Już wiem ! Czy to nie wy jesteście członkami tego zespołu ... One Direction ?! No tak , że od razu na to nie wpadłam ! - powiedziała z przejęciem w głosie dziewczyna .
- Tak to my , ale nie róbmy z tego jakieś wielkiej afery . - rzekł wzruszając ramionami Niall .
- Jasne , okej , nie ma sprawy . - wysyczała Casandra .
- Chodź , dam ci jakieś rzeczy . Jesteś całkiem przemoczona . - rzuciłam w stronę dziewczyny przenosząc wzrok na chłopców .
- Właściwie to kąpiemy się w basenie ... - wtrącił się Louis . Nic na to nie odpowiedziałam tylko pociągłam blondynkę w stronę domu . W szybkim tempie poszłyśmy po schodach na górę i już za chwilę stałyśmy na terytorium pokoju Liama , czyli tymczasowego mojego pokoju . Walizka stała już na środku pokoju , więc pewnie musiał ją tutaj przynieść Zayn . Podeszłam do niej i otwarłam . Kiedy zobaczyłam wszystkie moje rzeczy ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy . Zaczęłam wyciągać wszystko , przytulając każdą rzecz po kolei . Laptop , prostownica , iPod , suszarka do włosów , telefon , kosmetyczka i wiele innych . Casandra siedziała na łóżku z dziwną miną i przyglądała mi się podejrzanie . No tak , przecież ona tak na prawdę nie zna mojej historii . Nie miałam czasu jej jeszcze opowiedzieć wszystkiego ze szczegółami .
- Później ci opowiem . - rzuciłam szybko . Wyciągłam z torby mój strój kąpielowy i rzuciłam na łóżko . - Ubierz , w razie jakby zachciało ci się pluskać z tymi dzieciakami w basenie . - puściłam oczko w jej stronę i dodałam . - Trzecie drzwi po prawej masz łazienkę . - Dziewczyna nic nie mówiąc przesłała mi buziaka i opuściła pokój . Ja raczej nie miałam ochoty się kąpać . Ogólnie to nie przepadałam za wodą . Mam lekką fobie na jej punkcię od kiedy jako pięciolatka prawie się utopiłam w moim ogrodowym basenie . Od tamtego czasu rzadko kiedy w nim pływałam ... z resztą nie ważne . Wyciągłam z torby pierwszy lepszy t-shirt i jeansowe szorty . Ponieważ łazienkę zajmowała Cassie , byłam zmuszona przebrać się w pokoju . Mam nadzieję , że Liam nie zamontował tutaj jakieś ukrytej kamery czy coś w ten deseń . Trudno , trzeba zaryzykować . Zrzuciłam z siebie przemoczone ciuchy i odwiesiłam je na kaloryfer pod oknem . Ubrałam wcześniej przygotowany zestaw i usiadłam na łóżku . Wzięłam w rękę mój telefon , który nie był używany od dłuższego czasu . Długo wahałam się czy go uruchomić , bo na pewno czekało na mnie kilkaset nieodebranych połączeń i miliony sms'ów typu gdzie jesteś , co się z tobą dzieje i kiedy zamierzasz wrócić , jednak po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku , że rodzicą należą się jakieś wyjaśnienia , mimo wszystko . Włączyłam moje Black Berry i nie myliłam się . 45 nieodebranych od mamy , 57 od taty , plus 124 od Ann . Ann to moja koleżanka . Jeśli można ją tak w ogóle nazwać . Strasznie dwulicowa pindzia , kiedy rozmawia ze mną udaje wielką przyjaciółkę , której można zdradzić wszystkie tajemnice i sekrety , a kiedy jest z lepszym towarzystwem obrabia ci dupę na każdym kroku . Jednak mimo to kumplowałam się z nią , ponieważ nie miałam więcej znajomych . Większość odwróciła się ode mnie mówiąc , że cholernie się zmieniłam i że nie mogą już dłużej ze mną wytrzymać . Mieli rację , zmieniłam się i to nawet bardzo . Zamykałam się w sobie z dnia na dzień coraz bardziej , nie utrzymywałam z nimi kontaktu poza szkolnego . Nie mogłam znieść tego , że moja najlepsza przyjaciółka , z którą znałam się od dziecka odeszła z tego świata i zostawiła mnie samą , tak po prostu . Istnieją również dobre strony mojej zmiany . No bo jeśli byłoby tak jak dawniej , nie doszłoby do mojego załamania nerwowego i nie przyjechałabym tutaj , nie poznałabym chłopców , a poznanie ich i Casandry to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy która miała miejsce w moim życiu od bardzo dawna .
Długo zastanawiałam się , czy zadzwonić do rodziców , czy stchórzyć i wysłać zwykłego sms . Wybrałam to drugie . Wystukałam na klawiaturze wiadomość , która wyglądała mniej więcej tak : ' Nie martwcie się , nic mi nie jest , nie porwało mnie ufo , jestem w Londynie i mam się dobrze . Wybaczcie , ale nie mogłam znieść dłużej waszych kłótni , po prostu nie mogłam , musiałam wyjechać ... ' . Przeczytałam ją kilkadziesiąt razy aż w końcu nadusiłam na ' wyślij ' i spowrotem wyłączyłam telefon . Zrobiłam tak dlatego , że za chwilę znowu miałabym tysiące przychodzących rozmów , a nie miałam ochoty się tłumaczyć z tego co zrobiłam i wysłuchiwać kazań które na pewno padłyby z ust mojego ojca .
Włożyłam do kieszeni od spodenek iPoda i słuchawki i w mozolnym tempie zeszłam schodami na dół . W domu nadal nikogo nie było , więc wszyscy musieli znajdować się w ogrodzie . Wyszłam na zewnątrz i ruszyłam w stronę basenu . Kiedy byłam już tuż przy kąpielisku usiadłam na jednym z leżaków koło Liama i rozejrzałam się w około . Zauważyłam Nialla , który pływa na materacu w basenie popijając jednocześnie jakiś napój , Louisa , który leży na brzegu i z uczuciem woła do Harrego: Rose, obiecaj mi że się nie poddasz! OBIECAJ! A Harrego biegającego z deską ratunkową dookoła basenu i krzyczącego: słoneczny patrol! Obok nich ze śmiechu po ziemi turlała się Casandra . Widząc ten cały przekomiczny widok wybuchłam śmiechem i położyłam się na leżaku . Wyciągnęłam iPoda , włożyłam słuchawki w uszy , zamknęłam oczy i postanowiłam odpocząć .
Kiedy w moim odtwarzaczu leciała jedna z piosenek Coldplay nagle poczułam kropelki wody, które co chwilę lądowały na moim ciele. Gwałtownie otworzyłam oczy, patrząc w górę.
- Nie zrobisz tego...- spojrzałam na Harrego, który był całkiem mokry i miał zamiar jak mi się wydawało zabrać mnie do wody, bądź zrobić coś równie mokrego. Puścił mi jeden ze swoich uśmiechów i jeszcze bardziej się pochylił. Nie miałam pojęcia, co ma zamiar w tym momencie zrobić, więc jedynie przyglądałam mu się w celu znalezienie odpowiedzi. Hazza złapał mnie w pasie i przerzucił przez swoje ramie . Wtedy już wiedziałam , że jego celem było wrzucenie mnie do wody . Zaczęłam się wykręcać uderzając jednocześnie pięściami w pośladki Harrego . Nie , że jestem jakimś zboczeńcem czy coś , ale będąc przewieszona przez jego ramię , tylko to mogłam zrobić . To wszystko było na nic , ponieważ chłopak wybuchł tylko złowieszczym śmiechem , a ja już za chwilę byłam w basenie . Cholera jasna , co ja mu takiego zrobiłam ? Dlaczego on non stop uprzyksza mi życie ? Najpierw ta akcja w kuchni , a teraz to . Nienawidzę go , nienawidzę po prostu .
Wyczołgałam się jakoś z basenu i usiadłam na brzegu wyżdżymując jednocześnie wodę z włosów . Podbiegła do mnie Casandra i zapytała z przejęciem w głosie :
- Nic ci nie jest Megan ?
- Nie , tylko przez tego idiote muszę się znowu przebierać . - odwarknęłam . Hazza słysząc te słowa spuścił głowę i zrobił smutną minkę . Nie ruszyło mnie to . Jeszcze może mam go przepraszać ? Ha , ani mi się śni . Niech najpierw sam się odważy , bo teraz ma już 2 konkretne powody , żeby mnie przepraszać , a później ja zastanowię się co do tego ' idioty ' . Wstałam zdenerwowana i ruszyłam w stronę domu , żeby się przebrać . Znowu . Zayn siedział na kanapie w salonie i pisał coś w notesie . Widząc mnie momentalnie schował go pod poduszkę . Spojrzałam się na niego podejrzanie , a ten zapytał zdezorientowany :
- Co ci się stało ? Dlaczego jesteś taka mokra ?
- Zapytaj się Harrego . - syknęłam . Malik spojrzał się na stojącego w progu Harolda , a ten tylko wzruszył ramionami i wrócił do reszty .
- Idiota x2 . - wyszeptałam sama do siebie i poszłam na górę . Zrzuciłam wszystkie ciuchy na podłogę , co spowodowało , że na panelach powstała ogromna kałuża wody . Zignorowałam to i wyciągnęłam z walizki pierwszą rzecz , która wpadła mi w ręcę . Była to letnia kremowa sukienka , obcisła , przed kolano . Na codzień nie lubię nosić sukienek , jednak teraz nie mam ochoty szukać czegoś innego . Ubrałam ją i przejrzałam się w lustrze . Wyglądałabym całkiem przyzwoicie , gdyby nie moja twarz i włosy . Włosy były całkiem przemoczone , co spowodowało że na mojej głowie powstał teatralny nieogar . O twarzy nie wspomnę , wolę to pozostawić bez komentarza . Wreszcie miałam moją kosmetyczkę , także wzięłam ją i poszłam do łazienki . Umyłam włosy , po czym dokładnie je wysuszyłam . Włączyłam do kontaktu prostownicę , a między czasie zrobiłam delikatny makijaż . Moje małe niedoskonałości na twarzy pokryłam korektorem , a rzęsy podkreśliłam tłuszem pogrubiającym . Na koniec zrobiłam jeszcze tylko kreski eyelinerem i gotowe . Sięgnęłam po prostownicę i wyprostowałam moje niesforne , brązowe fale . Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i oficjalnie mogłam stwierdzić , że wyglądam całkiem ładnie . Właściwie to nie wiem , po co się tak stroiłam , przecież nie mam żadnych planów na wieczór . Zrobiłam to tylko i wyłącznie dla siebie , żeby się lepiej poczuć - przyjmijmy tą wersję .
Wyszłam z łazienki , a na korytarzu napotkałam Casandrę , która zmierzała w stronę pokoju . Była całkiem mokra , czyli najprawdopodobniej też padła ofiarą któregoś z chłopaków , ale na szczęście miała na sobie kostium kąpielowy , bo jeśli tak by nie było , kolejny zestaw ciuchów wylądowałby na kaloryferze .
- Hej , słuchaj . Mogłabyś pożyczyć mi jakieś ciuchy ? - rzuciła w moją stronę .
- Jasne , chodź . - powiedziałam i pociągłam ją za rękę . Podeszłam do walizki i zaczęłam już któryś raz w dzisiejszym dniu szukać ciuchów , które mogłaby ubrać .
- Widzę , że zaprzyjaźniłaś się z chłopakami . - rzuciłam szczerząc się w jej stronę .
- Tak . - wyszeptała rozmarzona . - Louis jest bardzo miły ... - dokończyła niepewnie .
- Mhm , już wiem co się święci . - odparłam z chytrym uśmiechem na ustach . - Podoba ci się ? - zapytałam radośnie .
- Eeee ... trudno powiedzieć . Jest bardzo miły , opiekuńczy , zabawny i przystojny ... ale wrzucił mnie do basenu i przez to ma - 10 punktów . - skwitowała blondynka śmiejąc się pod nosem .
- Podoba ci się . - stwierdziłam i podałam jej jedną z moich ulubionych bluzek na ramiączkach i krótkie szorty w odcieniu brązu . Casandra nie zaprzeczyła , więc byłam już pewna , że Louis się jej podoba . Wydaje mi się , że ona jemu również . Przecież widać jak on się na nią patrzy . Zupełnie inaczej niż na Liama , Nialla , czy na mnie . Także akcję ' Zeswatać Lou i Cassie ' uważam za otwartą . Dziewczyna podziękowała , dając mi buziaka w policzek i wyszła z pokoju . Ja postanowiłam , że zejdę na dół i sprawdzę co tam u chłopców . Schodząc usłyszałam przeraźliwy śmiech podajże Nialla , który dochodził z salonu . Postanowiłam sprawdzić co się dzieje i ruszyłam właśnie w tamtą strone . Kiedy weszłam do pomieszczenia zapytałam :
- Z czego się tak cieszysz Niall ? - i usiadłam na kanapie obok niego . Ten nadal śmiejąc się wskazał palcem na Liama , chowajęcego twarz w dłoniach .
- Co jest ? - powiedziałam pytająco nadal nie wiedząc o co chodzi . W tym momencie Liam odsłonił twarz , na której odbity był kształt okularów . Najwidoczniej nasz tatuś zapomniał ściągnąć okularów , kiedy się opalał . Nie mogąc się powstrzymać również wybuchłam śmiechem , ale kiedy Liam zrobił smutną minkę , zrobiło mi się go przykro . Podeszłam do niego i powiedziałam radośnie :
- Nie martw się . Nałożymy trochę podkładu i pudru i będzie okej . - i znów wybuchłam śmiechem . Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się . Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi , a Niall krzyknął :
- Pizza ! - i już po chwili stał przy drzwiach . Nim się zorientowałam , przy stole siedziała cała piątka i obżerała się pizzą . Postanowiłam , że się przyłącze ponieważ też odczuwałam niemały głód . Nie jadłam śniadania , a jest już godzina 16 czyli pora obiadowa , także musiałam coś przekąsić .
Usiadłam do stołu i wzięłam kawałek pizzy na talerz . W tym samym momencie na dół zeszła Casandra z ogromnym uśmiechem na ustach . Wyglądała tak jakoś ... inaczej . Ta moja bluzka i spodenki dodały jej uroku . Wcześniej miała na sobie za dużą bluze i spodnie dresowe . Miałam wrażenie , że zapożyczyła sobie również moje kosmetyki i prostownice , ale nie miałam jej tego za złe rzecz jasna . Louis kiedy zobaczył dziewczynę zaksztusił się kawałkiem pizzy , na co wszyscy zareagowali śmiechem . Chwilę potem blondynka dosiadła się do nas i już w całym komplecie zajadaliśmy się pizzą .
Przez cały czas miałam dziwne wrażenie , że Harry ukradkiem się na mnie patrzy . Nie wiem czy na prawdę tak było , czy ja po prostu mam jakieś schizy . Raz nawet sama się na niego spojrzałam , a wtedy nasze oczy się spotkały , jednak ja szybko spuściłam wzrok . Nie wiem o co mu chodzi i chyba wolałabym , żeby tak zostało .
Po obiedzie - bo chyba to był obiad - Casandra powiedziała , że musi już iść do domu . Oczywiście wszyscy namawiali ją , żeby została , jednak ta nie chciała się namówić . Lou postanowił , że ją odprowadzi , a ta rzecz jasna nie śmiała przeczyć . Mhm , jestem ciekawa czy podczas tego spaceru wydarzy się coś ciekawego . Mam taką nadzieje i cholernie im kibicuje , pomimo tego że znają się dopiero jeden dzień .

Zegar właśnie wskazał godzinę 19 . Siedzimy z chłopakami w salonie i oglądamy jakąś durną komedie romantyczną . Niall nie może się powstrzymać od głupich komentarzy , na które my reagujemy śmiechem . Harry przez cały film się perfidnie na mnie gapi , co ja staram się ignorować . W pewnym momencie nie mogę już tego znieść , wstaję z kanapy i wychodzę na taras bez słowa. Siadam zła na jednej z ławek i zastanawiam się o co mogło chodzić loczkowi . Nagle na zewnątrz wychodzi Hazza i siada obok mnie niepewnie .
- Moglibyśmy porozmawiać ? - zapytał nieśmiale . Ooo , czyżby miał wyrzuty sumienia przez to , że wrzucił mnie do basenu ? Może w końcu chce mnie przeprosić . Myślałam , że nigdy się na to nie zdobędzie .
- Jasne . Mów . - wyszeptałam spoglądając na niego kątem oka .
- No to ... chciałbym cię przeprosić . - wysyczał przez cały czas wpatrując się w ziemie.
- Że co proszę ? - powiedziałam z zadowoleniem w głosie .
- No , chciałbym cię przeprosić . - powiedział jeszcze raz lekko zmieszany .
- Możesz powtórzyć ? - odparłam chichocząc pod nosem .
- Przecież dobrze słyszałaś ! - skwitował lekko poddenerwowany .
- Ale chciałabym to usłyszeć ponownie . Nie spodziewałam się , że w końcu zdobędziesz się na odwagę i mnie przeprosisz . - rzekłam z chytrym uśmiechem na ustach . - Jeśli już tak rozmawiamy , to wyjaśnij mi jeszcze dlaczego , przez cały film siedziałeś wpatrzony we mnie jak w obrazek . - mówiłam podejrzliwie składając ręcę na klatce piersiowej .
- No bo właśnie to jest druga sprawa ... - wydukał z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie chłopak . - Bo wiesz ... nie chciałbym tak prosto z mostu ... - przeciągał .
- Dalej mów . Wal śmiało . - powiedziałam i puściłam oczko w jego stronę .
- Cholera Megan , podobasz mi się ! Podobasz mi się od pierwszego momentu kiedy cię zobaczyłem . Od momentu kiedy stałaś przemoczona jak kura w korytarzu i patrzyłaś na mnie tym zabójczym wzrokiem ! Uwielbiam kiedy przygryzasz dolną wargę , uwielbiam kiedy poprawiasz włosy , uwielbiam cię jak się wściekasz i jak jesteś radosna ! Uwielbiam ... - mówił dalej jednak ja już nie kontaktowałam . Co on do mnie mówi do jasnej cholery ? Czy to jest jakaś ukryta kamera i za chwilę wyskoczą mężczyźni z kamerami i kwiatami mówiąc ' Zostałaś wkręcona ! ' ? To by chyba było najlepsze rozwiązanie . Czy on właśnie chce mi wyznać miłość ? Nie no , to jest nie możliwe . Znamy się od kilku dni , a on już odważył się na taki krok . Sama go do tego sprowokowałam , a teraz masz babo placek ! Ale najgorsze jest to , że ja chyba czuje coś do Zayna . Nie chyba , na pewno coś do niego czuję i to jest silniejsze ode mnie . Jednakże mimo wszystko nie chciałabym zranić Harrego . Widzę jak bardzo się w to wszystko zaangażował . Panie Boże , czy ty już do końca powariowałeś ?! Tak , jednak życie jest piękne . Czujecie ten sarkazm ? Co ja mam teraz zrobić ? Przecież nie rzucę się na niego i nie powiem mu , że też mi się podoba . Co prawda trochę tak jest ... ale to nie ma teraz najmniejszego znaczenia ! Mam mieszane uczucia co do tego wszystkiego . Nie mam pojęcia co robić . Tak po prostu - nie wiem .
- Megan ! Megan żyjesz ?! - Styles zaczął wymachiwać ręką przed moim czołem .
- Tak . Tylko po prostu jestem w ogromnym szoku , nie wiem co myśleć , nie wiem co mówić ... - odparłam zdezorientowana .
- Przepraszam ... - rzucił w moją strone i spojrzał mi się głęboko w oczy . Jego piękne zielone teńczówki hipnotyzowały mnie z każdą sekundą coraz bardziej , a najgorsze jest to że nie chciałam tego przerwać . Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać , nie mogłam opanować tej sytuacji . Nasze usta dzieliły milimetry , kiedy nagle z domu wybiegł Niall i rzucił we mnie czymś na kształt gazety . Odskoczyłam przerażona od Loczka i wzięłam w dłoń przedmiot , który wylądował na moich kolanach . Miałam racje , to było jakieś kolorowe czasopismo , a na okładce ... Ja z Zaynem ?! Co to ma być ? Tak . Ja z Malikiem kiedy staliśmy nad Tamizą i prawie się całowaliśmy .
- Uważam , że raczej powinnaś to zobaczyć . Przepraszam jeśli przerwałem czy coś ... - odparł Niall i stanął wpatrując się we mnie i Harrego . Nadal nie mogłam przestać gapić się na fotografię , która widniała na okładce gazety i na nagłówek , w którym pisało : ' Zayn Malik ma nową dziewczynę ? Skandal !! '. Harry wziął ode mnie magazyn i przyjrzał się dokładnie z wyraźnym zdziwieniem w oczach . ' O ja pierdole ' - to jedyne słowo , które przychodziło mi do głowy w tej sytuacji . Wyobrażam sobie jak on mógł się wtedy poczuć . Właśnie prawie wyznał mi miłość i właśnie prawie się całowaliśmy , a teraz on widzi mnie w objęciach swojego przyjaciela na okładce jakiegoś szmatławca . Zajebiście po prostu , bo przecież bardziej się to wszystko pokomplikować nie mogło . Harry wstał z miejsca i bez słowa wszedł do domu , trzaskając przy tym szklanymi drzwiami . Złapałam się za głowę i próbowałam ułożyć jakie kolwiek myśli w całość, jednak przeszkodził mi Liam , który nagle pojawił się ni stąd ni z owąd . Obok niego stał Zayn , który też najwyraźniej był zdenerwowany całą tą sytuacją .
- Nie martw się . To tylko durny artykuł w gazecie . Nic się nie stało przecież . - odparł zasmucony Payne . Nic nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy .
- Cholera . Mam już dosyć . Mam już dosyć tych paparazzi , którzy wpieprzają się tymi swoimi brudnymi buciorami w nasze życie ! Trzeba coś z tym zrobić . Musimy od nich odpocząć , bo jak tak dalej pójdzie chyba nie wytrzymam nerwowo ! - wykrzyczał Zayn . Zapadła cisza , jednak przerwał ją Niall który powiedział radośnie :
- Chyba właśnie wpadłem na genialny pomysł ! - i klasnął w dłonie jak mała dziewczynka .
- Niall , dobrze wiemy jak się kończą twoje ' genialne pomysły ' . - głos należący do Liama skierował się w stronę blondyna .
- Ale ten jest na prawdę świetny ! Słuchajcie , wyjedźmy gdzieś za miasto ! Wyjedźmy tam gdzie nie znajdą nas paparazzi . Odpoczniemy od nich , a później wrócimy wypoczęci z uśmiechami na ustach . Weźmy namioty ! I kiełbaski żeby było można je usmażyć na ognisku ! Najlepiej gdzieś nad jakieś jezioro . - mówił przejęty Niall . Bardzo spodobał mi się jego pomysł .
- No stary , muszę przyznać , że jestem w szoku . Nigdy bym się nie spodziewał , że ty wpadniesz na tak złotą myśl . - odparł z uśmiechem na ustach Liam , klepiąc jednocześnie Horana po plecach . - Ale jest jeden warunek . Danielle jedzie z nami . - dodał .
- No pewnie , że jedzie . I Casandra . - powiedział radosnym głosem niebieskooki .
- Świetny pomysł ! - powiedzieliśmy jednocześnie z Zaynem . Wymieniliśmy spojrzenia i zaśmialiśmy się pod nosem .
- Okej . W takim razie jutro wyruszamy . Jak na razie nie wiem jeszcze gdzie , ale to Lou jest tutaj od geografii i to on coś wymyśli . Właśnie , gdzie jest Lou ? - powiedział pytającym głosem Niall .
- Poszedł odprowadzić Cassie . 3 godziny temu ... - odparłam wzdychając .
- To poinformujcie jeszcze Harrego , Lou dowie się jutro . Trudno , nasz laluś będzie musiał zdążyć się spakować przez te kilka godzin . - wtrącił się Liam . No właśnie ... Harry . Zupełnie nie mam pojęcia co teraz z nami będzie ... Z resztą co ja mówię ? Nie ma żadnych ' nas ' . Nie ma i nie będzie . Zdecydowanie głębsza więź powiązała mnie z Zaynemm i nie chcę , żeby uległo to zmianie , przez to co powiedział mi Loczek . Tak , niech tak zostanie . Niech zostanie tak jak było , przynajmniej na razie ...

No to hej ! Dziękuje Wam za wyświetlenia i komentarze , jesteście genialni <3 Po długiej męczrani wreszcie napisałam ten rozdział . Jakoś tak nie specjalnie mi się podoba , ale ocene pozostawiam Wam . Ogólnie to jaram się jak pochodnia , bo już nie jesteśmy Narnią . Tak , wczoraj oficjalnie staliśmy się nie Narnią xD . zawsze spoko *.* nie no , cieszę się , że chłopcy wspomnieli o nas na tym czacie , cieszę się i to bardzo :D E no i to chyba wszystko co chciałabym powiedzieć . A i następny rozdział za tydzień jakoś . Oceniajcie rozdział w komentarzach. Zajmie to Wam kilka sekund , a dla mnie znaczy tak wiele . Do zobaczenia , uwielbiam Was miśki :*

sobota, 3 marca 2012

6 . Może jedna szczera rozmowa zmieniłaby wszystko ?

Czułam , że byliśmy już coraz bliżej miejsca z którego dochodził ten przerażający krzyk , ponieważ głos był coraz intensywniejszy . Kiedy znaleźliśmy się na jednej z dróżek prowadzących do drogi głównej , zauważyłam jakąś dziewczyne leżącą na ziemi , trzymającą się ręką w okolicach nosa . Obok niej stał mężczyzna - wysoki , umięsniony - i wykrzykiwał jakieś przekleństwa w jej strone . Z przerażeniem w oczach spojrzałam na Zayna , a ten pociągnął mnie za rękę, zmuszając żebym poszła z nim . Już za chwilę staliśmy w miejscu , w którym działa się cała akcja . Ja natychmiast podbiegłam do dziewczyny i nie wiedząc co zrobić mocno ją przytuliłam . Nic nie mówiąc zrobiła to samo i wybuchła przerażającym płaczem . Zerknęłam na jej twarz i zauważyłam , że z nosa leci jej krew . Spojrzałam się jednoznaczym wzrokiem na Zayna , a on bez wahania uderzył z całej siły - jak mi się wydawało - napastnika w twarz . Ten chwycił się za miejsce , w które oberwał i wykrzyczał :
- Trochę szacunku dla starszych , małolacie ! - i nie będąc dłużnym , również zadał solidny cios w twarz Zayna. Nie mogłam na to wszystko patrzeć , strasznie się bałam o Malika , jednak coś podopowiadało mi że on jest silnym ' chłopcem ' i poradzi sobie . Miałam rację , ponieważ już po chwili Zayn w pełni świadomy wszystkiego co się dzieje wokół niego wysyczał :
- Nie mam szacunku dla mężczyzny , którzy uderzył kobietę . Kobieta Cię urodziła więc nie masz prawo podnieść na nią rękę ! - i ponownie uderzył mężczyzne w twarz . Tym razem owiele mocniej , ponieważ już za moment leżał na trawie i kulał się jęcząc z bólu . Zayn podbiegł do nas i spytał się czy nic nam nie jest . Wskazałam ruchem głowy na dziewczyne , która nadal w bezruchu przytulała mnie przecierając co jakiś czas łzy , które ciurkami spływały po jej policzkach . Z nosa nadal ciekła jej krew , więc natychmiast sięgłam do torebki w poszukiwaniu chusteczek higienicznych . Kiedy już je znalazłam , wyciągłam kilka i dałam dziewczynie . Ona przyłożyła je sobie do nosa i spojrzała się na mnie dziwnym wzrokiem . Nie wiedziałam co począć w tej sytuacji , więc odparłam :
- Chodźmy lepiej do samochodu . - Zayn przytaknął głową i wziął dziewczyne w swoje ramiona , żeby oszczędzić jej fatygi w tak strasznym stanie . Tak na prawdę nie wiedzieliśmy co mogło jej być . Być może to tylko złamany nos , ale może również wcząśnienie mózgu lub coś podobnego . Kiedy dotarliśmy na miejsce , chłopak posadził ją na miejscu pasażera i popatrzył się na mnie pytająco . Chyba obydowoje nie mieliśmy wtedy pojęcia co zrobić .
- Po prostu zawieźcie mnie do domu . - powiedziała dziewczyna , która najprawdopodobniej zauważyła nasze zakłopotanie.
- Nie lepiej do szpitala ? Może masz wcząśnienie mózgu albo coś takiego . Nigdy nie wiadomo , lepiej żeby cię zbadali ... - wysyczałam niepewnie .
- Nie . Proszę , zawieźcie mnie do domu . - odparła ze łzami w oczach . Rzuciłam tylko krótkie ' okej ' i wsiadłam do auta . Zayn już za chwilę siedział na miejscu kierowcy i odpalał samochód .
- To gdzie jedziemy ? - zapytał nieśmiale .
- River Street 4/6 . - wyszeptała po czym zapadła cisza . Miałam ochotę zapytać ją co się stało w tym parku , dlaczego ten mężczyzna ją uderzył , jednak pomyślałam , że gdybym ja była w jej sytucji nie miałabym ochotę na rozmowę z nikim , a zwłaszcza na żalenie się zupełnie nieznanym mi ludziom . Tak więc zamknęłam się i nie wszczynałam żadnych rozmów . Nie za bardzo orientowałam się gdzie właściwie jedziemy , bo nie znam się jak narazie na londyńskich ulicach , ale Zayn raczej miał pojęcie gdzie mamy się udać ponieważ mieszkał już tutaj dość długą ilość czasu . Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się pod jedną z starych , opuszczonych kamienic , a dziewczyna rzekła :
- Dziękuje Wam bardzo za pomoc i przepraszam za fatygę . - po czym w szybkim tępie opuściła auto . Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć . Spojrzałam w milczeniu na Zayna , a ten tylko westchnął , odpalił samochód i jak mi się wydaje ruszył w stronę ' naszego ' domu .
- Cholera , nawet nie spytałam co się stało ! - warknęłam ze zdenerwowaniem w głosie i z pretensjami do samej siebie .
- Tak i tak by nam nie powiedziała . - odparł z przekonaniem chłopak.
- Skąd wiesz ? - zapytałam .
- Mam takie przeczucie . - powiedział i puścił oczko w moją stronę . Nie zwracając na to uwagi , skrzyżowałam ręcę na klatce piersiowej i wpatrywałam się w okno . W bardzo szybkim czasie znaleźliśmy się na miejscu . Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę wielkich brązowych drzwi . Weszłam i krzyknęłam :
- Już jesteśmy ! - jednak nie usłyszałam odpowiedzi . Spojrzałam się na Zayna , a ten spojrzał na mnie ze zdziwniem w oczach i rozejrzał się po domu . Wchodząc do salonu zobaczyłam Louisa i Nialla turlających się po podłodze . Wyglądało to raczej , jakby trenowali zapasy , ale nie chciałam wnikać .
- Zjadłeś mojego hamburgera stary ! - krzyczał Niall siadając jednocześnie na Lou .
- A ty wrzóciłeś moją ulubioną białą koszulkę w niebieskie paski do prania z kolorowymi ciuchami i teraz jest zielona ! - mówił wysokim tonem Tomlinson ciągnąc Niallera za włosy .
- Ej ej ! Co tu się dzie ... ? - zaczęłam mówić zirytowanym głosem jednocześnie powstrzymując się od śmiechu , jednak przerwał mi Harry który stanął koło mnie z pistoletem na wodę .
- Ja to załatwie . - powiedział z intrygą w głosie . Hazza bez wahania zaczął przyskać wodą dwóch tarzających się po podłodze chłopaków , a ci już po chwili stali na baczność i patrzyli ze zdenerwowaniem w oczach na Harrego . Nie mogąc już znieść tego widoku wybuchnęłam przeraźliwym śmiechem i padłam na kanapę łapiąc się za usta . Wszyscy zrobili to samo .
- Dobra ! Koniec tej sielanki , próbuję obejrzeć bardzo ciekawy program ! - wykrzyczał Liam , króry siedział przed telewizorem z pilotem w ręcę . Wszyscy momentalnie ucichli . Zayn stał na środku pokoju i trzymał się za policzek . Podeszłam do niego , żeby sprawdzić co się dzieje . Chłopak miał ogromnego siniaka na poliku .
- Ałć . - jęknęłam pod nosem . - Chodź , przyłożymy lód , może pomoże . - dokończyłam po czym Zayn wstał i poszedł do kuchni po lód .
- Co się stało ? Znowu o czymś nie wiem ? - powiedział z oburzeniem w głosie Harry .
- Nie ważne ... - rzucił krótko Malik i po chwili wrócił do mnie z kostkami lodu owiniętymi w jakiś ręcznik . Przyłożyłam delikatnie i uśmiechnęłam się pod nosem .
- Daj buziaka to przestanie boleć . - odparł z cwaniackim uśmiechem Zayn . Przybliżyłam się do niego i delikatnie msnęłam go w policzek . Chłopak zaśmiał się i powiedział :
- Już nie boli . - po czym uśmiechnął się tylko i rozjerzał się w około .
- To jak ? Oglądamy coś ? - mój głos skierował się w strone wszystkich członków One Direction. Niall wskazał palcem na stojak z płytami DVD .
- Niezły wybór . - syknęłam i podeszłam do stojaka . Po krótkim namyślę wybrałam ' Titanic ' i rzuciłam płytę na kanapę , na której leżeli chłopcy . Louis wziął płytę do ręki .
- ' Tytanic ' ?! Nie , zdecydowanie się nie zgadzam . - powiedział stanowczo.
- Nie martw się , przytulę cię jeśli będziesz płakał na scenie kiedy Jack umiera . - powiedział cwaniacko Harry . Lou przytaknął głową i odrzucił płytę we mnie .
- Dobra , może być . - skwitował i wzruszył ramionami .
- To ja zrobię popcorn ! - wykrzyknął Niall i ruszył w stronę kuchni . Zayn wziął płytę i włożył ją do odtwarzacza DVD .
- Ej , ja oglądałem ! - warknął Liam .
- Właśnie - oglądałeś. Obejrzysz powtórkę . - odparł Zayn i usiadowił się pomiędzy mną , a Harrym . W sumie to cieszyłam się , że to zrobił , ponieważ nie miałam ochoty siedzieć obok loczka . Nadal mnie nie przeprosił , a ja mu nie daruję , oj nie . Po chwili do pokoju wkroczył Horan z trzema miskami popcornu i podał jedną mi , drugą Liamowi , a trzecią - największą , zostawił dla siebie . Film się zaczął , a w raz z jego początkiem rozpoczęły się moje rozmyślenia . Myśli dotyczące blondynki , której pomogliśmy w parku nie dawały mi spokoju . Cały czas miałam wątpliwości , czy dobrze zrobiliśmy zawożąc dziewczyne do domu , a nie do szpitala . A jak jej się coś stało ? Jeśli tak to będzie tylko i z wyjątkiem nasza wina . Nasza - Zayna i moja . Nie powinnam zrzucać winy na nas obojga , ale przecież on też coś mógł zrobić , a nie tak po prostu odwieźć ją do mieszkania ... Przypomniała mi się również sytuacja , która miała miejsce podczas zachodu słońca nad Tamizą . Przecież ja z Malikiem się prawie pocałowaliśmy ! I co ? Tak po prostu mam to rzucić w niepamięć ? W moim przypadku jest to nie możliwe . Prawie się całowaliśmy , ale czy ja w ogóle do niego coś czuję ?! Prawda , kiedy widzę ten jego słodki uśmiech i prześliczne czekoladowe teńczówki czuje jakieś niemiłe mrowienie w brzuchu ... Czy to te słynne ' motylki ' ? Właściwie to ja nie wiem czy coś do niego czuję . Bardzo go lubię , ale to chyba wszystko . Nie chcę na razie się wiązać , nie umiem , boje się przede wszystkim ... Tysiące pytań roiło się w mojej głowie , jednak ja nie umiałam na nie znaleźć odpowiedzi .
Nagle poczułam jak coś małego i lekkiego ląduje na moich włosach . Złapałam się za głowę i wygrzebałam z włosów popcorn . Rozjerzałam się po pokoju , ale wszyscy siedzieli wpratrzeni w ekran od telewizora i nie zwracali uwagi na otoczenie wokół nich , więc wróciłam do moich przemyśleń . Zanim zaczęłam jednak spowrotem użalać się nad sobą znów poczułam jak coś ląduje na moich włosach . Tym razem zobaczyłam jak Harry uśmiecha się cwaniacko pod nosem i udaje , że ogląda film . Zignorowałam to i usiadłam z założonymi na klatce piersiowej rękami . Po kilku seknundach znowu poczułam jak kawałek popcornu ląduje na mojej głowie . Nie wytrzymałam już i powiedziałam wysokim tonem :
- Harry , czy mógłbyś z łaski swojej przestać rzucać we mnie popcornem ?! - chłopak zaśmiał się złowieszczo , a reszta chłopaków zrobiła tylko teatralne ' Ciiiiiiiii ! ' i wszyscy wrócili z powrotem do oglądania . Właśnie była scena jak Rose chciała popełnić samobójstwo , jednak Jack jej na to nie pozwolił i powiedział że jeśli ona skoczy to on również . Właściwie to znam już ten film na pamięć , a nadal czuję intrygę oglądając go . Dałam sobie spokój z przemyśleniami i postanowiłam się włączyć w oglądanie filmu . Po kilku minutach poczułam jak ktoś przeplatał ręce wokół mojego pasa . Zerknęłam kątem oka i zauważyłam , że był to Zayn , który słodko spał . Widać biedakowi nie spodobał się film . Zastanawiałam się czy mam go od siebie jakoś odkleić , czy po prostu zignorować to i oglądać dalej . Właściwie to nie przeszkadzało mi to , więc postanowiłam zostawić go w spokoju . Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam się nimi bawić .

- Nie Jack ! Nie odchodź ! Nie zostawiaj jej samej ! A ty Rose suń tą dupe i wpuść go na te drzwi do cholery ! - usłyszałam przerażający krzyk i natychmiast ocknęłam się . Przetarłam oczy i przez pierwsze kilka sekund nie wiedziałam co się dzieje , jednak później zorientowałam się , że na pewno zasnęłam w trakcie seansu . Autorem pisku był oczywiście Louis , bo kto inny jak nie on . Spojrzałam na niego kątem oka i zdążyłam zauważyć , że leży przytulony do Harrego , który słodko śpi na jego ramieniu w morzu zużytych chusteczek higienicznych . Zaśmiałam się pod nosem i rzekłam :
- Lou , nie martw się . To tylko film ! - chłopak papatrzył na mnie , a z jego policzka spłynęła jedna pojedyncza łza .
- Ale ja jestem bardzo wrażliwy ! - rzekł i otarł łze . Zerknęłam na niego podejrzanie , a ten wybuchł śmiechem .
- Yhym . - odparłam i również zaczęłam się śmiać . Rozejrzałam się po pokoju i zdążyłam zauważyć , że wszyscy oprócz mnie i Lou już słodko chrapią - Niall z miską od popcornu na głowie , Zayn z nogą na ramieniu Liama , Liam z otwartą buzią , a Harry przytulony do nogi Louisa . Hmmm , wydawało mi się że jeszcze przed chwilą leżał na jego ramieniu . Ale no , można i tak .
- Wiesz co Louis , chętnie bym tutaj z tobą jeszcze posiedziała , ale jestem strasznie zmęczona i chyba pójdę spać . - powiedziałam ziewając jednocześnie .
- Jasne , nie ma problemu . - odparł i uśmiechnął się przesłodko . Posłałam mu ogromny uśmiech i po chwili już wędrowałam schodami w stronę mojego pokoju . Wchodząc do pokoju sięgnęłam po ciuchy w których spałam poprzedniej nocy , które leżały na krześle , zrzuciłam z siebie rzeczy które miałam ubrane i przebrałam się w ' piżamę ' . Opadłam na łóżko , westchnęłam głośno ze zmęczenia i odrazu po zamknęciu oczu odpłynęłam w objęciach Morfeusza.

- Megan ! Megan wstawaj ! - usłuszałam , po czym leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayna stojącego nade mną . - Co się stało ? - zapytałam ziewając jednocześnie . - Dzownili z policji . Ktoś znalazł twoje rzeczy na obrzeżach miasta i przyniósł je na komisariat . To znaczy jeszcze nie stwierdzono , czy to na pewno twoje , ale opis pasuje do walizki . - mówił radośnie Zayn . Byłam jeszcze tak zaspana , że musiałam po woli przeanalizować każde słowo wypowiedziane przez niego i dopiero po chwili wszystko dotarło do mnie .
- Co ?! - powiedziałam z ogromnym zdziwieniem w głosie . Byłam pewna , że już nigdy nie zobaczę mojej ulubionej czerwonej walizki , a tu proszę jaka niespodzianka . Jednak istnieją jeszcze jacyś uczciwi ludzie na tym świecie .
- To co ci powiedziałem . Ubieraj się , jak chcesz to cię zawiozę . - odparł chłopak i puścił oczko w moją stronę .
- Okej okej . - powiedziałam jeszcze lekko zmieszana całą sytuacją . Zayn opuścił pokój , a ja wygramoliłam się z potarganej kołdry i sięgłam po torbę w panterkę , którą otrzymałam od Danielle . Wzięłam pierwsze na co się natknęłam , czyli szarą bluzkę z nadrukiem z Muppetów i krótkie jeansowe spodenki . Z tego co mi się wydaje , zapowiadali upały także chyba nie powinno być mi chłodno . Weszłam do łazienki , zrzuciłam z siebie piżame i założyłam wcześniej przygotowany zestaw . Przemyłam twarz wodą i wziełam do rąk grzebień . Próbowałam uczesać koka chyba z 10 razy , ale nie wychodziło , więc zrezygnowana zaplotłam je w kłosa . Gotowa już wyszłam z łazienki i w szybkim tempie zeszłam po schodach .
- Dzień Dobry wszystkim ! Która właściwie jest godzina ? - powiedziałam , jednocześnie siadając na kanapie obok Nialla , który delektował się właśnie kanapką z dużą ilością 'pięter' .
- Smacznego . - odparłam . Chłopak nic nie odpowiedział , ponieważ miał pełną buzie , ale wystawił w górę swój kciuk lewej ręki , co miało chyba znaczyć że dziękuje .
- W pół do dwunastej . - odparł Louis , który tymczasem siedział w kuchni , pił jak mi się wydaje herbatę i wystukiwał coś na klawiaturze w swoim telefonie . Wstałam z kanapy i ruszyłam właśnie do kuchni . Wyciągłam z jednej z szafek szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego , który stał nieopodal lodówki .
- Zayn ! Długo jeszcze ?! - wykrzyczałam najgłośniej jak umiałam . Chyba nie powinnam , ale bardzo chciałabym już odzyskać moje rzeczy . Prostownica , laptop , iPod i przede wszystkim telefon . Mhm , wyobrażam sobie już co się będzie działo jak włącze komórke . Tysiąc nieodebranych połączeń i dwa tysiące przychodzących , plus milion smsów . Chociaż być może się myle . Być może nikt za mną nie tęskni , co gorsza nikt nie zauważył , że nie ma mnie w domu . Jestem w Londynie trzeci dzień ... Rodzice wyjechali na tydzień w jakąś delegacje , więc za pewne nie wiedzą , że jestem teraz tysiące mil od New Jersey . Cóż , czeka ich miła niespodzianka ...
- Już idę ! - usłyszałam tak samo głośny i wyraźny krzyk , który dochodził z góry .
- ' Już ' to u niego 20 minut . - wtrącił się Louis wzruszywszy ramionami . Westchnęłam i usiadłam na krześle obok Lou .
- Mów za siebie Louis ! - do kuchni wszedł Zayn i spojrzał się na zielonookiego bruneta uśmiechając się sztucznie . Dziś Zayn wyglądał inaczej niż wczoraj i przed wczoraj . Grzywka , która jak mi się wydawało zawsze postawiona była na żel , dziś opadała na czoło , a w okolicach brody widać było lekki zarost . Nie wiem czy pozostawione to było specjalnie , czy po prostu chłopak nie zdążył się ogolić , ale tak czy inaczej Malik wyglądał seksownie . Nie wierzę w to co mówię , bo takie komplementy z moich ust padają bardzo bardzo rzadko , ale no taka jest prawda , Zayn na prawdę mnie pociągał .
- Jedziemy , czy najpierw śniadanie ? - zapytał obiekt moich wcześniejszych westchnień .
- Nie jestem głodna . - odparłam z przekąsem . Zayn nic nie mówiąc wziął do ręki klucze , które leżały na stole i ruszył w stronę garażu . Bez słowa w mozolnym tempie poszłam za nim .
Całą drogę milczeliśmy , co było spowodowanie nie wiem czym i jak na nas dziwne , ponieważ jeszcze wczoraj dogadywaliśmy się jak z nikim innym . Może Zayn wstał lewą nogą , a może był zły że tak go pośpieszałam ? Nie mam pojęcia , ale przecież nie zapytam .

Po kilkdziesięciu minutach byliśmy już na komisariacie . Odebrałam moje rzeczy i dowiedziałam się że złodziej musiał najprawdopodobniej przestraszyć się konsekwencji , które czekałyby go gdyby policja go złapała ... Nie wiem właściwie na ile zamknęli by go do więzienia , ale przecież za kradzież nie idzie się na dożywocie . Właściwie przecież istnieją marne szanse , że w ogóle by go złapali . Nie ogarniam tego człowieka co to zrobił , ale musi mieć on na prawdę jakieś zaburzenia psychiczne . Tak czy inaczej , cieszę się że jestem już w posiadaniu moich własności .
W drodze powrotnej , przejeżdżaliśmy obok parku , w którym miała miejsce ta cała wczorajsza sytuacja . Nie mówię tutaj o moim prawie pocałunku z Malikiem , tylko o tej napaści na dziewczyne . Przypomniało mi się wszystko , co miało wczoraj miejsce i postanowiłam , że nie mogę tego tak zostawić .
- Zayn , zawieź mnie pod ten adres , co wczoraj wysadziliśmy tą blondynkę . - wypaliłam nagle . Chłopak spojrzał się na mnie podejrzliwie i zapytał :
- Co ty masz zamiar zrobić ?
- Jak na razie nie mam pojęcia , ale nie mogę tego tak zostawić . Muszę się dowiedzieć dlaczego ten debil ją uderzył i przede wszystkim muszę się dowiedzieć czy nic jej nie jest ... - wydukałam .
- Eee , no okej . - powiedział lekko zmieszany i podrapał się po głowie .

Stałam właśnie w tej ogromnej kamienicy , do której wczoraj weszła dziewczyna i pukałam do każdych drzwi po kolei , pytając się czy nie mieszka tutaj czasem blondynka w wieku mniej więcej siedemnastu lat . Wiem , poniżyłam się , ale w tamtym momencie w ogóle mnie to nie interesowało . Byłam już w wszystkich mieszkaniach i w każdym z nich nie dostałam odpowiedzi , że zamieszkuje tu taka . Pozostały mi ostatnie drzwi z numerem 10 , więc byłam już pewna , że tajemnicza dziewczyna mieszka właśnie tutaj . Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy . Po kilkunastu sekundach usłyszałam dźwięk otwierających się zamków i ujrzałam dziewczynę . Tak , to była ona . Kiedy mnie zobaczyła chciała zamknąć drzwi , jednak ja nie pozwoliłam na to i szybko postawiłam stopę w progu , co umożliwiało czynność , którą chciała wykonać .
- Czekaj , chcę tylko porozmawiać ! - powiedziałam szybko .
- Nie mamy o czym rozmawiać . - odwarknęła . - Dziękuje Ci za pomoc i przepraszam za tą całą wczorajszą sytuacje . Wszystko z mojej strony . - dokończyła .
- Proszę Cię wpuść mnie do środka ! - odparłam błagalnym głosem . Dziewczyna po dłuższym przekonywaniu wpuściła mnie do środka . Mieszkanie w którym się znajdowałam nie było zbytnio zadbane i co najgorze strasznie śmierdziało alkoholem . Rozejrzałam się , jednak nie było w domu nikogo oprócz nas . Blondynka zaprosiła mnie do jednego z pokoi i usiadła na łóżku . Lekko zdezorientowana usiadłam koło niej i zapytałam :
- Wiem , że to jest dla ciebie ciężkie , ale czy mogłabyś opowiedzieć mi co wczoraj się stało w tym parku ? - zerknęłam na nią z troską i delikatnie się uśmiechnęłam .
- Właściwie to i tak mam się ochote komuś wyżalić , więc co mi szkodzi . Przepraszam , nawet się nie przedstawiłam . Jestem Casandra ... - powiedziała i podała mi rękę .
- Megan , miło mi . - odparłam . - W takim razie kim był ten mężczyzna , który cię uderzył ? Co tam się stało ?
- To był mój był mój ojczym ... Jest alkoholikiem , z resztą tak jak moja matka ... Czasami nie panuje nad sobą i dochodzi do takich sytuacji jaka miała miejsce wczoraj ... Wykrzyczałam im prosto w twarz , że ich nienawidzę , że żałuję że się urodziłam i że wolałabym w ogóle nie mieć rodziców jeśli mam mieć takich ... Wyszłam z domu , a on poszedł za mną ... no i tak jakoś wyszło . - powiedziała ze łzami w oczach Casandra . Przysłuchwiałam się z ogromnym skupieniem , a kiedy skończyła tylko westchnęłam , bo nie wiedziałam co powiedzieć .
- Bardzo mi przykro ... Wiesz , miałam nawet podobną sytuacje . Chociaż tak właściwie była zupełnie inna ... Jednak też czasami miałam wrażenie , że żałuję że się urodziłam . Kilka razy miałam myśli samobójcze , ale coś mnie powstrzymywało od zrobienia tego . Postanowiłam więc , że uciekne od wszystkiego . Ucieknę od wszystkich problemów jak zwykły tchórz ... I tak znalazłam się tutaj . Zostawiłam tam całe moje życie i teraz zaczynam je od nowa . Może też powinnaś zrobić coś w tym kierunku ? - skwitowałam przytulając delikatnie blondynkę .
- Tak . Ale co ja mam zrobić ? Nie mam pieniędzy ... Gdybym je miała już dawno bym się stąd wyprowadziła ! - mówiła wzdychawszy dziewczyna .
- Razem coś wymyślimy . Obiecuję , pomogę ci . - odparłam i jeszcze raz mocno przytuliłam Cessie . - Wiesz co , mam pomysł . Ubieraj się . Pojedziesz ze mną . Zapoznam Cię z pozytywnie nakręconymi ludźmi i na pewno poprawi ci się humor . Spotkanie ich to jedno z najlepszych rzeczy , które wydarzyły się w moim życiu . - stwierdziłam szczerząc się . Pomyślałam sobie że chłopcy nie będą mieli nic przeciwko temu , że poznam z nimi Casandre . Dziewczynie dobrze by to zrobiło , zapomniałaby może na chwilę o swoich problemach .
- No nie wiem , nie chciałabym się narzucać . - jęknęła .
- Sprężaj tyłeczek i ubieraj się . Będę czekać przy drzwiach . - uśmiechnęłam się jeszcze raz . Tym razem nowa koleżanka odwzajemniła uśmiech . Rzuciła krótkie ' zaraz wracam ' i wyszła z pokoju . Ja wstałam i opuściłam mieszkanie , ponieważ szczerze nie mogłam już znieść tego strasznego zapachu unoszącego się w powietrzu ...

Yhym , no to hej ! Dziękuje Wam za komentarze i wyświetlenia pod poprzednią notką , jesteście genialni <3 Wreszcie dodałam ten rozdział . Ogólnie to miałam problemy z napisaniem jego , ponieważ nie było czasu i jakoś nie miałam weny twórczej . Ale wczoraj jakoś tak mi przyszło , dzisiaj dokończyłam i jest okej . To znaczy , mogło być lepiej . W rozdziale jest mało One Direction , a to opowiadanie jest o nich , więc trochę dziwnie O.o ale już w następnym rozdziale to się zmieni (: . A no właśnie , następny za tydzień chyba . Chociaż teraz mam rekolekcje , to może będzie troszkę czasu na napisanie czegoś w tygodniu . Nie wiem , zobaczy się . No i to chyba wszystko z mojej strony . Oceniajcie rozdział w komentarzach. Zajmie to Wam kilka sekund , a dla mnie znaczy tak wiele . Do zobaczenia :*