wtorek, 10 kwietnia 2012

9 . Stwierdzam miłość, bo kocham.

Obudził mnie jeden z promieni słońca, który przedzierał się przez cienki materiał namiotu. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, była dopiero 7:33, więc postanowiłam że i tak nie ma sesu wstawać, bo wszyscy po wczorajszym na pewno jeszcze śpią. Pewnie zastanawiacie się co miałam na myśli mówiąc " po wczorajszym ". Otóż chodziło mi o to, że do 3 nad ranem siedzieliśmy przy ognisku, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i graliśmy m.in. w kalambury. To były najmilej spędzone godziny w moim życiu. Podczas gry w kalambury musiałam udawać goryla i chyba wychodziło mi to całkiem dobrze, ponieważ Niall kulał się po ziemi nie mogąc już wytrzymać ze śmiechu. Zrobiłam z siebie straszną idiotkę, ale nie ja jedna. Louis musiał udawać dinozaura. Nie wiem kto wpadł na tak genialny pomysł, ale wydaję mi się że mógłby być to Horanek, który chciał się na nim odegrać za to, że wcześniej Lou " przez pomyłkę " zjadł wszystkie jego żelki. Dziwny sposób zemsty... Na początku wydawało mi się, że to zadanie jest nie do zrealizowania, jednakże dla Louisa nie ma rzeczy niemożliwych i bez problemu poradził sobie w jego wykonaniu.
Przymknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok w celu przytulenia mojeg kochanego misia, z którym nie rozstawałam się od dzieciństwa. Wiem, pewnie wszyscy myślą, że jestem jakaś nawiedzona, czy coś. W wieku siedemnastu lat spać z misiem? Przestępstwo. Jednak mnie nie obchodzi zdanie innych. Misia tego dostałam od mojej najlepszej przyjaciółki na urodziny kilka miesięcy przed tym jak umarła. Powiedziała, że nie ważne co się stanie misiek zawsze będzie ze mną. I tak też zostało, biorę go ze sobą na każdą z podróż i teraz też nie zrobiłam wyjątku.
Wyciągnęłam prawą rękę i zaczęłam na ślepo poszukiwania misia, który jak mi się wydaję leżał obok mnie. Zmiast pluszowej głowy maskotki natknęłam się na jak mi się wydaję... czyjąś dłoń. I to nie była dłoń Casandry. Otworzyłam niepewnie oczy i ujrzałam Zayna, który smacznie chrapał przytulając mojego misiaka. Miał na sobie tylko spodnie od dresu co bardzo mnie zdziwiło, ale nie powiem - bardzo mi się pobało. Postanowiłam ogarnąć całą sytuacje i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, więc zaczęłam lekko potrząsać chłopaka szeptając przy tym jego imię. Ten po chwili z niechęcią otwarł oczy i widząc mnie przetarł je.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam próbując nie zwracać uwagi na goły tors chłopaka, który tak cholernie mnie rozpraszał.
- Lou i Cassie bardzo zależało być razem w namiocie, więc nie miałem wyjścia. - odparł zaspanym głosem i poprawił kosmyk włosów, który niesfornie opadał mu na czoło.
- No tak, że ja się wcześniej nie domyśliłam. Tylko mogliście mnie o tym poinformować- powiedziałam przewracając oczami. Ciekawe, czy w ich namiocie wydarzyło się coś o czym jak mi się wydaję powinnam wiedzieć. Jeśli tak to dowiem się o tym prędzej, czy później więc właściwie nie ma się o co martwić.
- A teraz proszę cię, chodźmy spać dalej. - wyjęczał chłopak i spojrzał się na mnie błagalnym wzrokiem. Nic na to nie odpowiedziałam, tylko położyłam się plecami do Zayna lekko zdezorientowana całą sytuacją. Ten przybliżył się do mnie i przytulił w talii od tyłu. Uśmiechnęłam się pod nosem, złapałam go za rękę, która aktualnie spoczywała na moim brzuchu i zamknęłam oczy. Tak na prawdę, to ja nie mam pojęcia co teraz będzie. Po wczorajszym pocałunku w jeziore Zayn nie poruszył tematu " nas " ani razu, co przyznam trochę mnie martwi. Może on po prostu traktuje to jak jednorazowy wybryk? Mam nadzieję, że nie bo jeśli by tak było to chyba bym popadła w depresję. Bardzo mi na nim zależy i bardzo chciałabym z nim... być? Gdyby kilka tygodni temu powiedziałby mi ktoś, że się zakocham wyśmiałabym go. Wtedy nie wieżyłam w taką fikcję jak miłość. Chociaż, czy w ogóle można to nazwać zakochaniem? To chyba nie możliwe, że przez raptem tydzień można się w kimś zakochać. Zauroczenie też raczej nie, to coś silniejszego, potężniejszego. Mam nadzieje, że nasza sytuacja wkrótce ulegnie wyjaśnieniu i nie będę już musiała się niepotrzebnie zamartwiać.

 
Otwarłam leniwie powieki i jeszcze przez chwilę nie kontaktując rozejrzałam się w około. Leżałam w takiej samej pozie jak zasypiałam kilka godzin temu. Zayn smacznie spał z lekkim uśmiechem na twarzy nadal mnie czule przytulając. Wydostałam się z jego objęć starając się przy tym go nie obudzić, jednak nie udało mi się i roztargniony chłopak już za chwilę przecierał oczy z zniesmaczoną miną.
- Śpij dalej. - rzuciłam i pocałowałam go delikatnie w policzek. Ten uśmiechnął się i opadł na poduszkę łapiąc w objęcia mojego misia, który leżał niedaleko. Postanowiłam, że pójdę sprawdzić, czy wszyscy nadal śpią, bo ja już raczej nie zasnę. W sumie to z pewnością śpią, bo gdyby tak nie było na zewnątrz panowałby już rozgarbiasz, a z tego co słyszę jest cisza jak makiem zasiał. Raz po raz słychać śpiewy jakiś ptaków i cykanie koników polnych. Wyciągłam bluzę z torby która leżała na wyciągnięcie mojej ręki. Do kieszeni wsadziłam telefon i przy okazji sprawdziłam godzinę. Była 12:17, czyli już popołudnie. Wyszłam po cichutku z namiotu i rozciągnęłam się, ponieważ spanie w namiocie, mimo że na kilku kocach i w śpiworze nie należy do najwygodniejszych. Pogoda była piękna. Niebo miało kolor błękitu i nie było na nim ani jednej chmurki. Słońce, które akurat było wysoko nademną posyłało ciepłe promyki w moją stronę. Przymrużyłam oczy i zauważyłam, że w pobliżu jeziora siedzi... na pierwszy rzut oka to był Harry, ale nie byłam pewna, ponieważ smugi słońca uniemożliwiły mi widzenie czegokolwiek. Ruszyłam w stronę, gdzie znajdował się chłopak i już po chwili stałam kilka metrów od niego. Miałam rację, że to był Harry. Siedział i bawił się rysując jakieś wzorki na piasku. Wydawało mi się, że był myślami zupełnie w innym świecie. Stanęłam tuż przy nim i powiedziałam lekko ściszonym głosem:
- Nie przeszkadzam? - chłopak lekko się zmieszał i pokiwał przecząco głową. Usiadłam po turecku i wlepiłam wzrok w błyszczące jezioro. Wiedziałam, że Harold przez cały czas się na mnie gapi, jednak próbowałam nie zwracać na to uwagi.
- Czemu nie śpisz? - spytał poprawiając grzywkę.
- Jakoś tak wyszło. Z resztą jest już dość późno, przecież nie można marnować tak pięknego dnia. - odparłam uśmiechając się szeroko w stronę chłopaka na co ten się lekko zarumienił i odwrócił wzrok. - Jak długo tu siedzisz? - palnęłam chcąc przerwać krępującą sytuację.
- Nie wiem. Straciłem rachubę czasu. - odparł wzruszając ramionami. Po tej krótkiej odpowiedzi nastała niezręczna cisza. Chłopak wpatrywał się we mnie, a ja nie wiedząc co robić zaczęłam bawić się kosmykiem włosów. Raz na niego zerknęłam, jednak natychmiast spuściłam wzrok. Przez tą krótką chwilę zdążyłam wyczytać z jego oczu, że nadal coś do mnie czuje. Z resztą wszystko by na to wskazywało... ta wczorajsza scena przy ognisku, kiedy wpatrywał się we mnie śpiewając tekst piosenki " More Than This " i w ogóle wszystko. Przez cały czas starał się mnie unikać. Przecież nie miało tak być. Mieliśmy zacząć od nowa, miał się we mnie odkochać! Łatwo powiedzieć. Ja na prawdę nie chcę go ranić, ale w tej sytuacji jestem zmuszona to robić. Zdecydowanie większa więź połączyła mnie z Zaynem, tak ma zostać i już. Jeśli będę pewniejsza co do tego, że Harry nadal coś do mnie ma porozmawiam z nim w cztery oczy i wszystko wyjaśnię, raz na zawsze. Mam nadzieję, że w tedy zrozumie, poszuka sobie kogoś innego i zapomni o mnie. Tak po prostu.
Wpadłam nagle na genialny pomysł. Wstałam z miejsca, oczepałam spodnie i powiedziałam z wymuszonym uśmiechem:
- Chodź. Obudzimy ich. - po czym poszłam szybkim marszem w stronę naszej tymczasowej " kuchni " i wzięłam do ręki jakąś łyżkę i przykrywkę od garnka. Harry patrzył na mnie lekko zdezorientowany niewiedząc o co chodzi. Nic nie powiedziałam tylko zaczęłam z całej siły walić łyżką o przykrywkę co dawało przeraźliwy hałas. I oto mi chodziło.
- Wstajemy! Dość tego leniuchowania! - krzyczałam chodząc od jednego namiotu do drugiego. Pierwszy na zewnątrz pojawił się Niall. Wyglądał jak wampir, który po kilkunastu latach wyszedł ze swojej trumny i zobaczył słońce. Po chwili widziałam już Danielle i Liama, którzy też jak na razie nie funkcjonowali prawidłowo oraz Casandrę i Louisa uśmiechniętych od ucha do ucha. Chyba nie chcę wiedzieć, co działo się w ich namiocie podczas gdy wszyscy słodko chrapali. Nialler spojrzał na mnie zezłoszczony i wyjęczał zaspanym głosem:
- Megan ostrzegam cię. Albo będziesz cicho, albo za chwilę coś ci zrobię. - uśmiechnęłam się sztucznie, podeszłam do niego i jak tylko najmocniej umiałam, kilka milimetrów od ucha blondaska uderzyłam łyżką o przykrywkę, co spowodowało to, że chłopak o mało się nie przewrócił. Nagle z namiotu obok wyszedł Zayn i lekko zdenerowowany odparł :
- Pali się czy co?!
- Nie, Megan po prostu ma coś z głową. - wtrącił się Niall pokazując, że jestem stuknięta.
- Horan, jeszcze jedno słowo, a tak cię kopnę w tyłek, że wylądujesz najbliżej na księżycu! - powiedziałam złowrogo na co ten przesłał mi buziaka i rzekł:
- Też cię kocham. - przewróciłam tylko oczami i wystawiłam język w jego stronę. Podeszłam do mojego namiotu w celu znalezienia jakiś ciuchów, w których wyglądałabym jak człowiek, ponieważ te dresy które aktualnie miałam na sobie nie były dość atrakcyjne. Zayn siedział w środku, przyglądał się w lusterku i próbował ułożyć włosy.
- Jest dobrze. - rzuciłam krótko i zaśmiałam się pod nosem. Uklęknęłam przed moją walizką i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego na dzisiejszą pogodę. Po krótkim zastanowieniu wybrałam obcisłą, kremową bluzkę na ramiączkach i spódniczkę przed kolana w odcieniu brzoskwiniowym. Do tego czarne baleriny i będzie jak znalazł. Malik nadal siedział w namiocie i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Spojrzałam na niego i wzskazałam palcem, że ma opuścić miejsce w którym akurat się znajdowaliśmy. Chłopak nie zareagował, więc powiedziałam:
- Chcę się ubrać.
- Z chęcią popatrzę. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem unosząc brwi do góry.
- Wyjdź. - rzuciłam uśmiechając się sztucznie.
- A dostane buziaka? - powiedział pytającym głosem Mulat robiąc minę smutnego pieska.
- Nawet dwa. - odparłam śmiejąc się pod nosem i msnęłam go delikatnie dwa razy w policzek.
- Megan, my nie jesteśmy w przedszkolu. - przewrócił oczami . - Tutaj - oświadczył Zayn wskazując palcem na swoje usta.
- Wyjdź. - powiedziałam, nadal chichrając się jak głupia.
- Jesteś tego pewna ? - zapytał z powagą w głosie.
- Tak, wyjdź bardzo cię... - nie dokończyłam, ponieważ Zayn rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Cholera jasna, skąd on wiedział że ja tego nie nawidzę? Śmiałam się jak jakaś wariatka i rzucałam się po całym namiocie krzycząc, że ma mnie puścić, jednak ten nie reagował na moje proźby i nadal mnie gilgotał. Kiedy znaleźliśmy się w dość krępującej pozycji, bo akurat chłopak leżał na mnie, a nasze nosy się stykały w dziwny sposób, Zayn spojrzał się mi głęboko w oczy i powiedział z iskierką w oku:
- To jak? Dostanę tego buziaka, czy mam kontynuować? - zrezygnowana stwierdziłam, że nie mam wyjścia i przybliżyłam się bardzo blisko mojego " napastnika " . Nasze usta dzieliły milimetry, aż w końcu się ponownie spotkały. Czułam jego oddech na swoim policzku, co jeszcze bardziej powodowało, że rozpływałam się i przestałam funkcjonować jak normalny człowiek. Dobrze, że akurat byłam w pozycji leżącej, ponieważ wydaję mi się, że gdyby było inaczej moje nogi odmówiłyby mi posłuszeństwa i z nadmiaru emocji przewróciłabym się. Nadal całując chłopaka, wplotłam palce w jego włosy. Niewinny buziak ponowie przerodził się w namiętny pocałunek i wtedy wiedziałam już, że uczucie które darze Malika to miłość. Nigdy, z nikim nie czułam się tak bezpiecznie i miło jak z nim. ' Chwilo trwaj ' - pomyślałam.
Po kilku minutach odkleiliśmy się od siebie, jednak cały czas wpatrywaliśmy się wzajemnie w nasze oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i nie wiedząc co powiedzieć palnęłam:
- To teraz już mogę się ubrać? - na co chłopak się zaśmiał, dał mi buziaka w czoło i posłusznie opuścił pomieszczenie w jakim się znajdowaliśmy. Zrzuciłam z siebie dresy i jeszcze lekko zdruzgotana całą sytuacją, w szybkim tempie, bojąc się aby nikt nagle nie wtargnął do namiotu założyłam wcześniej przygotowany zestaw. Postanowiłam, że włosy zepnę w wysokiego kucyka i tak właśnie zrobiłam. Żeby zakryć moje małe niedoskonałości na twarzy, nałożyłam trochę podkładu, a aby dodać sobie uroku rzęsy pomalowałam tuszem pogrubiającym. Na koniec nałożyłam na usta trochę błyszczyku malinowego, a na oczy założyłam moje ulubione ray bany. Z uśmiechem na ustach opuściłam namiot, a kiedy wyszłam na moim polu widzenia od razu ukazała się Casandra, która zmierzała w moją stronę. Zrobiłam cwaniacką minę i rzekłam:
- Jak tam wrażenia po upojnej nocy z Louisem? - na co ona zrobiła duże oczy i lekko się zarumieniła.
- Nie było nic oprócz całowania i przytulania. Przysięgam. - odparła z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Coś ci nie wierzę... - powiedziałam unosząc brwi do góry.
- A jak tam wrażenia po upojnej nocy z Zaynem? - zapytała chcąc zmienić temat.
- Zorientowałam się, że jest w moim namiocie nad ranem. Więc nici z kochania się w świetle gwiazd i blasku księżyca. - zażartowałam, na co Cassie zareagowała śmiechem.
- Dobra, przesuń się. Muszę się iść ubrać, bo wyglądam w tych dresach jak w jakimś worku. - wysyczała przewracając oczami. Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę Liama, który siedział zadowolony przy plastikowym stole i zajadał się dwupiętrową kanapką, którą jak mi się wydaję przygotowała mu Danielle. Dziewczyna o bujnych lokach krzątała się w tymczasowej " kuchni " i przygotowywała właśnie śniadanie dla wszystkich.
- Dzień Dobry. Jak tam? - rzuciłam w stronę tej dwójki.
- Spanie w namiocie nie należy do najwygodniejszych. - odparła Danielle z zniesmaczoną miną.
- Nawet ze mną?! - zapytał oburzony Liam. Dziewczyna zachichotała w tym samym momencie co ja i przesłała mu buziaka. - A u ciebie jak tam? - powiedziała pytającym głosem jednocześnie podając mi talerz z dwuma kanapkami.
- Dziękuję. - odparłam i uśmiechnęłam się. - U mnie w porządku. - odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie i zaczęłam konsumować posiłek przygotowany przez Danielle. Po chwili zauważyłam Nialla, Harrego, Zayna, Louisa i Casandrę zmierzających w naszą stronę. Czyli właściwie już byliśmy w komplecie. Horan oczywiście pierwszy rzucił się na kanapki i zaczął się nimi opychać do granic możliwości.

 
- Powiem wam, że głodny jestem. - powiedział Nialler przerywając ciszę, która panowała od dobrych kilku minut. Cała siódemka wraz ze mną leżała na plaży i wygrzewała się w ciepłych pormieniach słonecznych. Podniosłam głowę, która aktualnie spoczywała na klatce piersiowej Zayna i spojrzałam się ze zdziwioną miną na blondaska.
- 2 godziny temu zjadłeś 7 kanapek. - skwitowałam i przewróciłam oczami.
- No właśnie. 2 godziny temu. To dużo. - powiedział wzruszając ramionami. - Megaaaaan ... - zaczął przeciągając.
- Spadaj, radź sobie sam. - wtrąciłam się śmiejąc się pod nosem. Głowę zpowrotem położyłam na tors Malika, spuściłam okluary na nos i dalej rozkoszowałam się słońcem, które bardzo mocno grzało.
- Danielleeee... - Niall kontynuował poszukiwanie swojej ofiary.
- Nie. - odparła dziewczyna i wróciła do obściskiwania się z Liamem.
- Casaaaaaaaandra... - blondasek zaczął wymawiać kolejne imię, robiąc przy tym słodkie oczka.
- Co ja fundacja charytatywna? Sam sobie radź. - warknęła blondynka. Zdenerwowany chłopak wstał i powiedział poważnym tonem.
- Jeszcze zobaczymy. - i ruszył w stronę miejsca, w którym aktualnie znajdowało się jedzenie. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Lou który bawił się aktualnie jednym z kosmyków długich blond włosów Casandry pytającym głosem powiedział:
- Co dzisiaj robimy?
- Wy nie wiem. Ja zabieram Megan na spacer po lesie. - odparł Zayn i uśmiechnął się cwaniacko.
- Nic o tym nie wiem. - stwierdziłam zerkając kątem oka na Mulata.
- To już wiesz. - rzekł i pstryknął mnie w nos. Spacer po lesie. Mmm, brzmi romantycznie. Może w końcu wydarzy się coś o czym marze. No wiecie, chodzi mi o to, że może w końcu Zayn wyzna mi miłość czy coś z tych rzeczy. Bardzo bym tego chciała. Właściwie, to gdyby coś takiego miała miejsce, na pewno nie wiedziałabym co zrobić, ręcę zaczęłyby mi się trząść i zrobiłabym się czerwona jak burak. Ironia losu, ale trudno, przecież musiałabym się jakoś ogarnąć i powiedzieć mu, że też go kocham. Kurde, nic nie wiem, a już przewiduję scenariusze. Jestem głupia.
- Danielle słonko, co powiesz na romantyczną kolację w świetle księżyca i spacer? - powiedział nagle Liam unosząc cwaniacko brwi do góry.
- Jeśli sam przygotujesz tą kolację to z chęcią. - odparła dziewczyna i uśmiechnęła się sztucznie.
- Dobra. Zostańmy przy spacerze. - wyjęczał Liam na co wszyscy zareagowali śmiechem.
- Lou, dlaczego ty do mnie nie mówisz "słonko"? - jęknęła Cassie i spojrzała smutnymi oczami na Tomlinsona.
- Słoneczko, kwiatuszku, kochanie, gwiazdeczko moja najpiękniejsza... - zaczął Louis i pocałował dziewczynę w usta.
- Darujcie sobie. - wtrącił się Harry, który aktualnie siedział na jednym z leżaków i czytał jakiś magazyn z Adele na okładce.
- Ktoś tu jest zazdrosny... - skwitował Liam, na co Harry tylko się zaśmiał i popukał się w głowę, co miało mówić chyba, że Li jest stuknięty. Nagle do towarzystwa dołączył Nialler z paczką żelków i powiedział radosnym głosem:
- Ja mam żelki haribo, a wy nie. - Casandra zrobiła oczy jak 5 złotych i spojrzała się na blondaska błagalnym wzrokiem.
- Daj mi jedną. - rzuciła uśmiechając się nienaturalnie.
- A co ja jestem? Fundacja charytatywna? - powtórzył z zadowoleniem słowa, które Cassie wypowiedziała wcześniej i wystawił język w jej stronę. Dziewczyna przewróciła oczami i wróciła do migdalenia się z Louisem. ' Z kim ja żyję ?! ' zadałam sobie w podświadomości pytanie i uśmiechnęłam się od ucha do ucha nadal wygrzewając się w gorączych promieniach słonecznych.

 
- Megaaaaaaaaaaaaaaaaaaan! - usłyszałam głos Zayna dobiegający zza namiotu.
- No już idę. - powiedziałam wkładając do ucha kolczyk w kształcie małej różyczki.
- Tak samo mówiłaś 10 minut temu. - odparł zrezygnowany chłopak. No co? Przecież nie mogę iść na spacer, który może okazać się najważniejszym w moim życiu w jakimś dresie i podartych trampkach. Ale przecież nie powiem mu tego. Na tą okazję postanowiłam, że ubiorę czarne rurki, obcisłą bokserkę w kolorze mięty i tego samego koloru trampki. Do tego kilka ozdób i chyba będzie okej. Jednakże jeśli się okaże, że to miał być zwykły spacer, wyjdę na idiotkę, bo kto normalny stroi się do lasu? No coż, najwyżej. Wypiłam łyka wody, która walała się po namiocie, żeby ostudzić swoje emocje, ponieważ w tej chwili sięgały one szczytu. Wzięłam dwa głębokie oddechy i wyszłam z pomieszczenia w którym aktualnie się znajdowałam. Od razu zauważyłam Zayna, który stał oparty o jedno z drzew i nerwowo poprawiał włosy. Stwierdziłam, że to jego nawyk kiedy się denerwuje, tak samo jak moje przygryzanie wargi. Czyli coś musi być na rzeczy, bo przecież nikt nie denerwuje się bez powodu. Podeszłam do niego i starając się uśmiechnąć powiedziałam:
- To idziemy? - ten tylko złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę jednej z dróżek prowadzącej do lasu. Szliśmy już którąś minutę nie odzywając się do siebie ani słowem, jednak nadal trzymając się za ręcę. Uśmiechałam się do siebie jak głupia, zastanawiając się co za chwilę się zdarzy. W pewnym momencie Malik zatrzymał się, obrucił się w moją stronę , złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Poczułam jak moje serce zaczyna mocniej bić i bałam się, że za chwilę wyrwie się z mojej piersi i wyskoczy na zewnątrz. Chłopak wpatrywał się w moje oczy i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Postanowiłam trochę mu pomóc i powiedziałam nieśmiale :
- Jest jakiś powód dlaczego zabrałeś mnie na ten spacer ? - chłopak przygryzł dolną wargę i uśmiechnął się delikatnie.
- Właściwie to tak... - wydukał i spuścił głowę w dół. - No bo ja... - wyjęczał. - Ugh, powiem prosto z mostu. Zakochałem się w tobie. - powiedział w końcu co spowodowało ogromny uśmiech na mojej twarzy. Dostałam napadu gorąca i modliłam się, żeby nie zemdleć z nadmiaru emocji. Eee... no to chyba pora żebym ja coś powiedziała. Tylko co ja mam mu powiedzieć? No jak co? Prawdę.
- Ja... ja też się w tobie zakochałam. - odparłam wpatrując się w czubki swoich butów. Zerknęłam kątem oka na Zayna, a ten jakby odetchnął z ulgą. Złapał mój podbródek, tak że byłam zmuszona patrzeć w jego piękne czekoladowe oczy i pocałował mnie namiętnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek i poczułam się najszczęśliwszą osobą na całej kuli ziemskiej. Teraz, po tych wsyzstkich przykrościach, które spotkały mnie wcześniej wreszcie czuję się szczęśliwa. Tylko jeszcze jedno nie dawało mi spokoju. Chyba powinnam powiedzieć Zaynowi o tym, że Harry wyznał mi tak jakby miłość. Jeśli mamy być razem, to przecież w związku najważniejsza jest szczerość. Prawda, wcześniej nie wierzyłam w zakochania i tym podobne, ale wiem przecież na czym polega bycie razem. Odkleiłam się od chłopaka i rzekłam:
- Tylko powinieneś o czymś wiedzieć. Harry... No bo on... - zaczęłam się jąkać.
- Coś nie tak z Harrym? - zapytał Zayn z wyraźnym zdziwieniem.
- Nie, nie. Tylko... Harry po prostu niedawno powiedział mi, że się we mnie zakochał. Ale ja wytłumaczyłam mu, że czuję coś do ciebie i nie chcę się z nim wiązać, czy coś z tych rzeczy. Jednak gdy dzisiaj z nim rozmawiałam... On chyba nadal coś do mnie czuje. - wydusiłam z siebie to w końcu ledwo co klejąc słowa i spojrzałam na Malika. Ten uśmiechnął się i rzekł:
- Wiesz... Harry jest z akurat tych osób które często się zakochują. Jeśli można to w ogóle nazwać zakochaniem. Moim zdaniem jest to po prostu potrzeba posiadania dziewczyny. Nie, żebym go stawiał w jakimś złym świetle... Harold jest na prawdę świetnym chłopakiem, tylko po prostu lubi się bawić i moim zdaniem jeszcze nie jest gotowy na stały związek. - skwitował Zayn i ponowie chciał mnie pocałować, jednak ja go delikatnie od siebie odepchnęłam i westchnęłam mówiąc :
- Tylko, że mi jest go strasznie żal. Nie lubię ranić ludzi... W sumie to nikt tego nie lubi, ale mnie to na prawdę boli.
- Hmm... W takim razie jak wrócimy do domu, zaczynamy akcję " Znajdź dziewczynę Harremu " . Co ty na to? - powiedział cwaniackim głosem Malik.
- Wydaje mi się, że sam powinienen sobie ją znaleźć, ale w sumie czemu nie możemy mu pomóc? - odparłam z wyraźnym zadowoleniem w głosie. - Ale wiesz, jak będziemy szukać dziewczynę Harremu, to Niallowi też by wypadało. No wiesz... z jedzeniem na randkę nie pójdzie. - dokończyłam i zaśmiałam się.
- Zdziwiłabyś się. - stwerdził Zayn i zamyślił się przez chwilę.
- Ale ja mówię na serio. - mówiłam nadal śmiejąc się jak głupia.
- Dobra. Znajdziemy dziewczynę Harremu, znajdziemy dziewczynę Niallowi, znajdziemy dziewczynę nawet naszemu bezzębnemu sąsiadowi po czterdziestce z łysiną na głowie i przerażającym włąsem, który ma chyba z 20 centymetrów, ale proszę cię, weź mnie w końcu pocałuj, bo już nie mogę wytrzymać. - odparł Zayn i przyciągnął mnie do siebie. Tym razem nie protestowałam i pocałowałam mojego... chłopaka?
- Kocham cię Megan. - wyszeptał nagle i wrócił do całowania. Tak, mojego chłopaka. Wreszcie mogę tak o nim powiedzieć.
- Też cię kocham. - skwitowałam i uśmiechnęłam się. - Tylko gdzie my właściwie jesteśmy? - zadałam to pytanie rozglądając się do okoła. Nie widziałam już nic poza drzewami. Dróżka którą dotąd szliśmy kończyła się za kilka kroków.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział śmiejąc się.
- Fajnie. Jesteśmy w lesie, zaraz zrobi się ciemno i nie wiemy gdzie jesteśmy. No wręcz słodko. - syknęłam i skrzyżowałam ręcę na klatce piersiowej.
- Nie martw się skarbie, ze mną nic ci nie grozi. - powiedział pewnym głosem i przytulił mnie czule. Westchnęłam tylko i również go przytuliłam.
- A powiedz mi tylko... Czy w lesie są nietoperze? - zapytał nagle z lekkim przerażeniem w oczach.
- Nietoperze, pająki i wampiry. - wysyczałam ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- To może chodźmy jednak poszukać wyjścia z tego gąszczu... - odparł Zayn i pociągnął mnie za rękę w stronę którą szliśmy wcześniej.


Dziękuję za wyświetlenia i komentarze, jesteście genialni <3 No to cześć kochani . Boże wreszcie dodaję ten rozdział <3 Czy mi wyszedł to ja nie wiem, zawsze jestem zdaniem, że mogło być lepiej :) Kurde, przepraszam że tak długo nie dodawałam, ale te 2 tygodnie były pełne niemiłych niespodzianek :c szczęście w nieszczęściu po prostu . Nie będę się wdrążać w szczegóły, ale na prawdę nie miałam głowy do pisania. Teraz jeszcze święta były i w ogóle mnie prawie w domu nie było. Ale kiedy zorientowałam się, że dobiłam do 10 tysięcy wyświetleń - pomińmy to, że już jest 12 O.o - i zobaczyłam te wszystkie miłe komentarze to postanowiłam, że czas spiąć poślady i wziąć się za pisanie. Tak więc napisałam i jest. Ogólnie to pod poprzednim rozdziałem kilka z was pisało, że mnie kocha. Ja też was kocham miśki i nawet nie wyobrażacie sobie jak mocno <3 Pod porzednim rozdziałem również, niektórzy mówili, że woleliby żeby główna bohaterka była z Harrym. Wybaczcie kochani, ale ja postanowiłam w głównej mierze pisać o Zaynie. Jednak zastanawiałam się nad tym, czy nie wprowadzić małego wątku o Niallu ? :> ale to później. I o Harrym też, żeby to opowiadanie było o wszystkich chłopcach, a nie tylko o jednym wybranym. Co wy na to? W wolnej chwili do bohaterów dodam Casandrę , więc możecie zaglądać i sprawdzać :) Oceniajcie rozdział w komentarzach. Wam to zajmnie kilka sekund, a dla mnie znaczy tak wiele <3